Podsumowania kontynuuję w wersji półrocznej, tym razem przez ostatnie sześć miesięcy udało mi się przeczytać taką samą ilość książek, co w ostatniej odsłonie zeszłorocznego bilansu – dwadzieścia dwie pozycje.
Rok rozpoczęłam z „Buntowniczką z pustyni” Alwyn Hamilton, która swoją drogą zrobiła furorę na polskim rynku, ale i w mojej głowie, ponieważ bardzo przypadła mi do gustu i nie mogę doczekać się, aż sięgnę po kontynuację! „Naznaczona” za to była tym tomem w serii „Inni” Anne Bishop, który zalicza lekki spadek formy przez to, iż w pewnych momentach wydawało się, jakby akcja w ogóle nie ruszała do przodu, tkwiła tylko nieprzerwanie w miejscu. „Niebezpieczne kłamstwa” Becci Fitzpatrick była moją pierwszą książką tej znanej z serii „Szeptem” autorki i dzięki temu, iż nie miałam wielkich oczekiwań, lektura ta okazała się dla mnie przyjemna, wciągająca, chociaż może nie do końca szalenie porywająca. Z całkiem innej beczki, bo z epoki romantyzmu, widnieje w tym zestawieniu „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, którego męczyłam, by wymęczyć i zorientować się, że całkiem on mi się spodobał! Pozycja ta reprezentuje także inne lektury przeczytane przeze mnie jeszcze w trakcie tych miesięcy, a mianowicie: „Kordiana” Juliusza Słowackiego oraz nieszczęsną „Lalkę” Bolesława Prusa. Kolejno pojawiła się niezobowiązująca powieść – „Cud na Piątej Alei” Sarah Morgan, a po niej powróciłam znowu do świata „Innych”, czyli do ostatniego już tomu w cyklu, czyli „Zapisane w kartach” – tekst o całości już przygotowany, więc więcej wkrótce. Nadrobiłam sobie jeszcze serię „Blask Corredo” Agnieszki Grzelak, czyli „Tajemnice Skyle” (część czwarta) oraz „Szkoła LaOry” (tom piąty – ostatni; dzięki Wydawnictwu „W drodze”). Na Instagramie i Facebook'u polecałam ten cykl niejednokrotnie, jednak tutaj jeszcze raz podkreślę, iż jest to tak pięknie, ciepło i oryginalnie napisane, że zachwyci się i młody, i dorosły! Pomiędzy jedną a drugą częścią przez moje ręce przewinęła się kontynuacja „Żyj szybko, kochaj głęboko”, czyli „Tylko ty mnie zrozumiesz” Samanthy Young. „Mów do mnie” Sonii Belasco nie było już zwykłym przerywnikiem, ukazywało etapy przejścia przez żałobę i proces, jakiemu poddali się główni bohaterowie.
Można rzec, że istną perełką z widocznych powyżej książek jest „Pierwszy Róg” Richarda Schwartza, który stanowi wstęp do dłuższej historii, o której mam nadzieję usłyszeć już niedługo! „Tango” Mrożka widnieje tutaj z dwóch powodów: przeczytana lektura szkolna, ale jakże niespodziewanie dobra! Powróciłam na chwilę do twórczości C. C. Hunter, jednak „Odrodzona” szału nie wywołała, było przeciętnie. Z poradnikiem „Nie porzucaj marzeń” spędziłam wiele budujących chwil, a „Pucked” stało się dla mnie niczym kubeł zimnej wody, który trochę odsunął ode mnie przyjemność płynącą z czytania. Na nowo przywróciła mi ją „Czerwona królowa”, po której nie spodziewałam się wiele, bo wszyscy albo polecali, albo nienawidzili – na szczęście znalazłam się w tej pierwszej grupie. „Flirt roku” wraz z „Parą idealną” Jennifer Echols to takie lekturki „na raz”, a „Mała baletnica” Wiktora Mroka mimo kontrowersyjnego tematu okazała się świetną lekturą, chociaż grubiutką! Na koniec początek serii, która mnie zachwyciła: „Ostatni Namsara” Kristen Ciccarelli!
Ponadto na blogu ukazał się tekst o Bullet Book'u, polecajka z filmami – Odkrywaj, poznawaj na nowo! oraz post rocznicowy (tym razem 4 lata Oxu!). O ilości książek, jaka przybyła mi w biblioteczce, nie chcę nawet wspominać, ponieważ ciągle się mnożą, a czasu więcej jedynie teraz, w wakacje.
Właśnie tak upłynęło moje książkowe pół roku, a Wasze?
Można rzec, że istną perełką z widocznych powyżej książek jest „Pierwszy Róg” Richarda Schwartza, który stanowi wstęp do dłuższej historii, o której mam nadzieję usłyszeć już niedługo! „Tango” Mrożka widnieje tutaj z dwóch powodów: przeczytana lektura szkolna, ale jakże niespodziewanie dobra! Powróciłam na chwilę do twórczości C. C. Hunter, jednak „Odrodzona” szału nie wywołała, było przeciętnie. Z poradnikiem „Nie porzucaj marzeń” spędziłam wiele budujących chwil, a „Pucked” stało się dla mnie niczym kubeł zimnej wody, który trochę odsunął ode mnie przyjemność płynącą z czytania. Na nowo przywróciła mi ją „Czerwona królowa”, po której nie spodziewałam się wiele, bo wszyscy albo polecali, albo nienawidzili – na szczęście znalazłam się w tej pierwszej grupie. „Flirt roku” wraz z „Parą idealną” Jennifer Echols to takie lekturki „na raz”, a „Mała baletnica” Wiktora Mroka mimo kontrowersyjnego tematu okazała się świetną lekturą, chociaż grubiutką! Na koniec początek serii, która mnie zachwyciła: „Ostatni Namsara” Kristen Ciccarelli!
Ponadto na blogu ukazał się tekst o Bullet Book'u, polecajka z filmami – Odkrywaj, poznawaj na nowo! oraz post rocznicowy (tym razem 4 lata Oxu!). O ilości książek, jaka przybyła mi w biblioteczce, nie chcę nawet wspominać, ponieważ ciągle się mnożą, a czasu więcej jedynie teraz, w wakacje.
Właśnie tak upłynęło moje książkowe pół roku, a Wasze?
Widzę kilka pozycji, które mogłaby mnie zainteresować. Szczególnie zainteresował mnie "Ostatni Namsara". Co do reszty, to również przeczytałam "Pana Tadeusza" i podobnie jak u Ciebie niespodziewanie mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niezłe mam tyły, bo czytałam tylko "Tango" i fragmenty "Pana Tadeusza". ;-)
OdpowiedzUsuńŚliczne wyniki! Muszę nadrobić kilka książek z Twojego zestawienia, m. in. "Pierwszy róg" 💝
OdpowiedzUsuńŚwietny wynik, brawo! :)
OdpowiedzUsuńPiękny wynik! Muszę się zabrać za czytanie "Buntowniczki z Pustyni", bo mam już całość tej serii. "Czerwona Królowa" także mi się podobała, a dwa kolejne tomy już czekają. Oby starczyło czasu w wakacje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Bardzo ładny wynik! Ja nawet nie liczę, bo liczba zapewne przyprawiłaby mnie jedynie o zawstydzenie, szczególnie zważywszy na wyniki z poprzednich lat! Z Twojego zestawienia czytałam jedynie Tango - uwielbiam, być może mój sentyment wynika też z faktu, że w okresie gimnazjalnym, kółko teatralne, w którym uczestniczyłam, wystawiało fragmenty tego dramatu. Czerwoną królową również czytałam. Dawno i jedyne co pamiętam, to to, że wtedy nawet mi się podobała. Teraz, rękę dam sobie uciąć, że byłabym jej mniejszą zwolenniczką.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny dla oka blog, naprawdę. Takich, to w blogosferze ze świecą szukać! Bardzo przyjemnie się również czyta Twoje posty :)
Pozdrawiam serdecznie
dziewczyna z książkami
Mrożek mnie zachwycił całkowicie, muszę jeszcze do niego wrócić ;) Co do „Czerwonej królowej” – była dobra, bo wciągająca i bohaterka nie wywoływała we mnie irytacji, a to już duży plus!
UsuńDziękuję! :)