20 maja 2018

Pucked – Helena Hunting [przedpremierowo]

Mając za brata przyrodniego słynnego gracza NFL, Violet Hall jest bardzo dobrze zaznajomiona z reputacją playboya, którą posiada wiele gwiazd hokeja. Jest na tyle mądra, aby omijać tych gorących, dobrze zbudowanych, posiadających nierównaną wytrzymałość chłopaków. Tak jest do dnia, kiedy spotyka legendarnego kapitana drużyny- Alex’a Waters’a.

Violet nie jest zainteresowana jego przystojną, poobijaną twarzą, ani jego wspaniałym, twardym sześciopakiem na brzuchu. Ale kiedy Alex przypadkowo zmienia poprzednią opinię Violet dotyczącą niezbyt wysokiego intelektu zawodników hokejowych, staje się czymś więcej niż tylko gorącym ciałem z pasującą do niego twarzą.

Biorąc pod uwagę, że to może być kompletną pomyłką, Violet dowiaduje się jak dobrze Alex radzi sobie ze swoim kijem hokejowym, który ma w spodniach. Ale to co zaczyna się jednonocną przygodą, szybko przekształca się w coś więcej. Po nocy pełnej orgazmów, Alex zaczyna wydzwaniać, pisać, mailować i wysyłać ekstrawaganckie, i dziwaczne prezenty, co sprawia, że trudno go ignorować, a jeszcze trudniej nie lubić.

Problem w tym, że media przedstawiają Alex’a jako playboya, a Violet nie chce być częścią tej gry. //lubimyczytac.pl

W przypadku „Pucked” mamy do czynienia z dość przewidywalną fabułą, której bardziej niż wydawca (powyżej) przybliżać nie będę – czytanie książki ze znajomością wszystkich zdarzeń nie miałoby żadnego sensu. Do tego wspomnieć muszę, iż pozycja ta nie jest odkrywcza; nie znajdzie się w niej nic, czego dotychczas by nie było. Sama zdecydowałam się, by po nią sięgnąć z czystej ciekawości. Jak wypadł więc ten „amerykański hit wydawniczy”?

W moim odczuciu takim hitem nie jest – nie wzbudził we mnie żadnych ognistych emocji z wyjątkiem lekkiej irytacji od czasu do czasu i śmiechu, bo jego akurat nie brakowało. Na szczęście nie spodziewałam się czegoś wielkiego, ponieważ wtedy byłabym bardzo zawiedziona; jedyne, na co miałam nadzieję, to chociaż odrobina relaksu i „zresetowania” się. Nawet w połowie udało mi się to uzyskać – w połowie, bo, jak wspomniałam, trawiło mnie czasem uczucie irytacji przez zachowanie lub tok myślenia bohaterów. Minusem dla niektórych może okazać się również ilość scen erotycznych, które, kurczę pieczone, chyba w pewnym momencie zaczęły dominować – dlatego zamiast pochłonąć „Pucked” w góra dwa dni, męczyłam tę książkę koło tygodnia, ciągle odkładając lub omijając parę fragmentów opisanych w sposób jednym słowem niesmaczny.

Potencjał na dobry romans był, ponieważ tym razem nie tylko główny bohater, Alex, lubi się zabawić – Violet nie jest taką niewinną kobietą, na jaką może wyglądać. Tylko gdyby autorka ujęła to w jakiś subtelniejszy sposób, byłabym bardziej zadowolona. Koniec końców wyszło na to, że moja opinia nie jest za dobra, ale nie myślcie sobie, że lektura ta całkowicie mnie odrzuciła – byłoby miło i przyjemnie gdyby nie te kilka rzeczy, o których wspomniałam powyżej. Kto wie, może kolejne tomy serii „Pucked” (jak dotąd całość liczy pięć części) będą miały coś lepszego do zaoferowania?

Jestem jednak zdania, że jeśli ktoś z Was jest zwolennikiem takiej literatury, nie przeszkadza Wam nadmierna ilość pieprznego słownictwa lub chcecie po prostu przekonać się na własnej skórze, jak to z Violet i gwiazdą hokeja było – zachęcam do sięgnięcia i wyrobienia sobie swojej opinii.

„Pucked” (#1) Helena Hunting, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2018

Premiera już wkrótce!

UDOSTĘPNIJ TEN POST

5 maja 2018

4 lata Oxu!

źródło
I oto już kolejny rok minął, a ja wciąż z Wami tutaj jestem! Trochę mnie tu mniej ostatnimi czasy, ale kto bloguje, ten wie, że niejednokrotnie trudno wydzielić sobie czas na pisanie lub tworzenie czegoś, co można puścić w świat (już o tym, że publikować coś na siłę nie ma sensu, wspominać nie będę!). Zdarza się też, że się nie chce, ale taka już ludzka natura ;)

Nawet jeśli mnie nie widać za bardzo na blogu, stałam się dość aktywna na innych social mediach związanych z tematyką książkową (i nie tylko!) – na Facebookowym fanpage'u (gdzie pojawiają się często różne newsy związane z kinem, książkowym światkiem i tym, co się u mnie dzieje) lub bookstagramie. Serdecznie Was tam zapraszam, bo jeśli nie piszę o czymś dużo, zwykle ląduje to w tych miejscach.
+Moje teksty możecie też spotkać w internetowej Myśli, polecam zajrzeć od czasu do czasu!

Kiedy pomyślę o rzeczach, doświadczeniu i ludziach, których zyskałam dzięki byciu tutaj, czuję się wyglądam prawie jak Dylan na GIF-ie zamieszczonym wyżej. Serio. Dzięki Wam wszystkim!

Wiktoria


UDOSTĘPNIJ TEN POST

2 maja 2018

Nie porzucaj marzeń – Augusto Cury

Instagram
Augusto Cury to autor sprzedanych w ponad dwudziestu pięciu milionach egzemplarzy poradników na temat rozwoju osobistego, najpopularniejszy brazylijski pisarz, wydawany w sześćdziesięciu krajach. Dowodzi, że marzenia są jak kompas wskazujący drogę, którą powinniśmy podążać. Są naszą siłą napędową, wzmacniają nas, pomagają się rozwijać i osiągnąć zamierzone cele. Uważa, że dzisiejsza młodzież, z winy dorosłych, ma mnóstwo pragnień, za to niewiele marzeń. A to marzenia sprawiają, że biedacy stają się królami, a bogacze żebrakami.

Książka skierowana nie tylko do nauczycieli i rodziców, ale do wszystkich, którzy zapomnieli, że marzenia to tlen dla inteligencji. Analizując drogę życiową wybitnych postaci, takich jak Jezus, Abraham Lincoln czy Martin Luther King, autor zmusza nas do nowego spojrzenia na własne życie i uczy, jak przekuć marzenia w sukces. //lubimyczytac.pl
Voltaire powiedział, że marzenia i nadzieja zostały nam dane jako rekompensata za życiowe trudności.
Będąc dziećmi, marzymy o zrobieniu w przyszłości kariery jako piosenkarz, lekarz, policjant czy ktoś równie ważny czy lubiany. Oprócz takich daleko idących planów, mamy takie mniejsze marzenia jak przykładowo otrzymanie w prezencie gitary i nauczenie się na niej grać lub kupno jakiejś innej upragnionej rzeczy. Z biegiem lat tracimy jednak zapał do marzeń, stawiania sobie celów, które chcielibyśmy osiągnąć i szczytów, na które pragnęlibyśmy wejść.

Augusto Cury, pokazując od strony psychologicznej osiągnięcia Jezusa, Abrahama Lincolna czy Martina Luthera Kinga, pragnie przekonać Czytelnika o tym, jak bardzo ważnym elementem w życiu jest zdolność do marzenia, ale i sięganie po cele ustanowione przez siebie. Zrealizowanie ich uzależnione jest od tego, na ile jesteśmy odporni na porażki i niepowodzenia, które z pewnością spotkamy na swojej drodze. Badając psychikę wyżej wymienionych postaci, brazylijski psychiatra niejednokrotnie dziwił się, jak i podziwiał ich umysły oraz to, jak bardzo byli wytrwali. Odkrywał ich tajemnicę odniesionych sukcesów.
Władza uwodzi ludzi, sprawia, że śmiało przyjmują oklaski, ale nie są już tak śmiali w wychodzeniu naprzeciw potrzebom innych.
Mogłabym opisać tutaj wiele innych rzeczy zawartych w tym poradniku, ale chciałabym, aby pozostały one dla osób, które zainteresował sam temat marzeń – nie będę psuła przyjemności płynącej z czytania „Nie porzucaj marzeń”. Prawdopodobnie każdy z Was ma inne doświadczenia związane z takim typem książek – jedni lubią, drudzy uważają je za narzucanie swojej woli, manipulację. Sama wielu poradników nie pochłonęłam, ale wiem, iż pozycja, o której dzisiaj piszę, przekonała mnie do siebie – językiem, używanymi metaforami, tematem oraz zrealizowaniem go.

O swoich marzeniach trzeba pamiętać, a przede wszystkim – mieć je, nie rezygnować z nich, nie zniechęcać się przez niepowodzenia.


„Nie porzucaj marzeń” Augusto Cury, Wydawnictwo HarperCollins 2018, str. 208

8/10
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.