Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Szósty Zmysł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Szósty Zmysł. Pokaż wszystkie posty

12 sierpnia 2020

Beloved – Corinne Michaels

@oxuria

Pokochaliście Consolation i Conviction? Beloved należy do tej samej serii i ponownie połamie wasze serca na miliony kawałków. Ale czy sklei je na nowo?

Niezapomniana historia dla tych czytelniczek, które cenią sobie książki wyjątkowo przesiąknięte emocjami, z czego słynie Corinne Michaels.

Mężczyźni są do bani.
Łamią ci serce. Odchodzą. Biorą ile chcą, aż w końcu nic nie zostaje. Szczerze mówiąc, nie mam zamiaru dłużej im na to pozwalać. A zatem najwyższa pora dać sobie z nimi spokój. Rzucę się w wir pracy, bo to jedyna rzecz, która jeszcze nigdy nie sprawiła mi zawodu.

Jackson ma inne plany. Nie zamierzam dać się oczarować jego idealnym ciałem, uroczym dołkiem w policzku, ani seksownym zarostem na twarzy. Jacksonowi Cole zdecydowanie można się oprzeć.

Kogo ja próbuję oszukać?
W końcu uda mu się mnie złamać. Czuję to. Udowodni po raz kolejny, że nikomu na mnie nie zależy. //lubimyczytac.pl

Gdyby Beloved ukazało się na polskim rynku wydawniczym jako pierwsza powieść Michaels, nie zawracałabym sobie głowy jej kolejnymi propozycjami. Z drugiej strony ulgę przyniósł mi fakt, że tak naprawdę jest to debiut autorki – można spojrzeć na nią trochę łaskawszym wzrokiem. Nie zmienia to jednak stanu rzeczy – historia Catherine i Jacksona wywoływała we mnie w zdecydowanej większości jęki zażenowania. Wciąż musiałam brać głęboki oddech, bo nie mieściło mi się w głowie, że Michaels do bólu podąża za schematami i nawet nie jest w stanie zakryć tego przemyśleniami bohaterów. Fakt, że poprzednie jej książki wydane na polskim rynku również czerpały ze znanych już rozwiązań fabularnych, jest dość istotny, ale w tamtych przypadkach cała historia broniła się stylem, opisami – całość była w stanie wzbudzić emocje – ale nie te związane z irytacją i chęcią wyrzucenia książki przez okno (lub do rzeki) jak tutaj. 
UDOSTĘPNIJ TEN POST

10 listopada 2019

Następnym razem - Karolina Winiarska [przedpremierowo]

@oxuria
Ile razy można nie dostrzec miłości zanim będzie za późno?
Poruszająca opowieść o życiu oraz miłości, która nie przemija - idealna na zimowe wieczory pod kocem, z kubkiem ulubionej herbaty.
Tego debiutu nie możesz przegapić!
Pod włoskim słońcem, między Olgą a Michałem zrodziło się uczucie. Po powrocie do Polski ich kontakt się urywa. Jednak żadne z nich nie wymazało tego drugiego z pamięci. Kilka lat później, jako dorośli ludzie, próbują zbudować nowe związki, chcąc zapomnieć o przeszłości i nie wracać do tego, co ich łączyło. Mimo to wciąż o sobie myślą i tęsknią.
Czy Olga i Michał odważą się pójść za głosem serca?
I czy pierwsza miłość może przetrwać próbę czasu?
„Następnym razem” to historia o sile pierwszej miłości, która nigdy nie daje o sobie zapomnieć.//lubimyczytac.pl

Niejednokrotnie miałam do czynienia z debiutami i zdarza się, że potrafią mnie one jeszcze zaskoczyć, co jest oczywiście zjawiskiem pozytywnym (od tych negatywnych staram się uciekać!). W związku z tym – z ręką na sercu – mogę Wam oznajmić, iż powieść Karoliny Winiarskiej zalicza się do tej lepszej połowy!
„[...] bohater nie może być słaby? Wbijają nam do głowy bajki o nieustraszonych rycerzach. Dlaczego nie mówią, że rycerz też się boi i właśnie ten strach musi pokonać?”. str. 67
Nie ukrywam, że początkowo zastanawiało mnie trochę tempo akcji – czasem miałam wrażenie, że przeskoki w czasie były zbyt duże, wszystko działo się tak nagle, szybko i powodowało to lekką dezorientację w trakcie czytania. Na całe szczęście w tym szaleństwie jest metoda! Bohaterów poznajemy w wieku jeszcze nastoletnim – po to, by towarzyszyć im w dalszych etapach ich dróg, które przygotowało im życie. Nie są oni idealni: Olga wydaje się być zbyt porywcza, w innej chwili niezdecydowana, często bije się z własnymi myślami; Michał w pewnym momencie gubi się w tym codziennym pędzie, ale czy nie odzwierciedlają oni w jakimś stopniu dzięki temu dzisiejszego społeczeństwa? Nie będę za wiele zdradzać, jednak przyznam jedno – ukazanie tego długiego procesu, jakim jest dorastanie (do stworzenia rodziny, podejmowania samodzielnych decyzji, przeciwstawiania się lękom, naprawiania swoich błędów i ponoszenia konsekwencji) z pewnością nikomu nie umknie na kartach „Następnym razem”.

Z racji tego, iż książka liczy sobie tylko trzysta dwadzieścia stron, lektura nie powinna zająć dużo czasu – mi wystarczył jeden wieczór. Z drugiej strony, historia Olgi i Michała (z wątkami pobocznymi i postaciami występującymi epizodycznie) została skondensowana na – według mnie – zbyt małej powierzchni jak na tak szerokie ramy czasowe. Myślę, że zabrakło mi głębszego rozwinięcia, czasem większej ilości refleksyjności, chwilowego zatrzymania się. Nie oznacza to jednak, że brak tych elementów przekreślił szanse tej książki!

Jak wspomniałam, „Następnym razem” zrobiło na mnie duże wrażenie i wywołało we mnie określone emocje – składam ukłon w stronę zakończenia. Odbierając książkę na minionych targach książki, obiecałam jednak autorce, że koniecznie dam znać, co myślę o jej powieści. Dlatego też zwróciłam uwagę na rzeczy, które zostały mi w pamięci, by ewentualnie pomóc wzmocnić kolejne pomysły na książki pani Karoliny! Pomimo moich komentarzy, pozycja ta warta jest poświęcenia jej uwagi – czujcie się więc zachęceni!

„Następnym razem” Karolina Winiarska, wydawnictwo Szósty Zmysł 2019, str. 320
Post powstał we współpracy z wydawnictwem.

Premiera: 20.11

UDOSTĘPNIJ TEN POST

19 czerwca 2019

Zapisane w bliznach – Adriana Locke

Siniaki znikają. Blizny pozostają jako świadectwo tego, że się żyło. Walczyło. Kochało.

Łatwo jest się zakochać. Z kolei odkochanie to najtrudniejsza rzecz na świecie. Elin i Ty Whitt są w tym beznadziejni…

Gdy lokalna gwiazda koszykówki uśmiechnęła się do Elin, było po niej. Tak łatwo przyszło jej zakochać się w ciemnowłosym bohaterze z czarującym uśmiechem i silnym, atletycznym ciałem. Aż uderza rzeczywistość. I robi to naprawdę mocno. Zakochanie się było zdecydowanie tą łatwą częścią. Patrzenie, jak to wszystko ulega rozpadowi, okazało się nie do zniesienia.

Gdy Ty wraca z nowo odnalezioną determinacją, by odzyskać rodzinę, Elin czuje się rozdarta przez walkę między przeszłością a możliwością nowego startu. To mężczyzna, do którego należy jej serce. A zarazem jedyna osoba, która może sprawić jej niewyobrażalny ból.

Życie nie zawsze jest łatwe. Miłość nie jest dla wrażliwych. Ale życie wciąż czegoś uczy, a Ty i Elin, oboje poznaczeni bliznami, są tego najlepszym dowodem. Jednak w tych bliznach zapisana jest ich miłość, która albo zwiąże ich ze sobą… albo rozdzieli na zawsze. //lubimyczytac.pl
„Życie nie dba o uczucia. Nie interesuje się tym, kogo kochasz i z kim chcesz być. Rzuca w ciebie nieszczęściami, chcąc cię złamać, aż w końcu znasz jedynie panujący dookoła ciebie chaos”. str. 38
Adriana Locke pokazała już, na co ja stać w „Poświęceniu”, gdzie skupiła się na losie Julii i Crew zmagających się z żałobą. W swojej kolejnej powieści bardzo emocjonująco opowiada o małżeństwie Elin i Ty'a i o tym, co każde z nich z osobna czuje. 

Przede wszystkim autorka w książce podejmuje się wyzwania, by ukazać małżeństwo, które nie jest idealne – ale z drugiej strony czy takie istnieje? Skupia się na tym, by pokazać Czytelnikowi różne punkty widzenia dotyczące problemu partnerów i to, jak bardzo mogą się one różnić dzięki niedomówieniom, tajemnicom i milczeniu. To właśnie te czynniki są częstą „kością niezgody” pomiędzy małżonkami, a każdy je bagatelizuje – bohaterowie również, co powinno dać nam do myślenia. Czy warto brnąć tą bezsensowną drogą? Z pewnością nie, ale Elin i Ty podejmują własne decyzje. To o ich miłość toczy się gra, a stawką jest ich szczęście. Jeśli pragniecie poznać historię ich uczucia i dowiedzieć się, czy to dla nich ewidentny koniec – sięgnijcie po „Zapisane w bliznach”.
„[...] muszę walczyć o to, na czym mi zależy, mimo że się boję. Że muszę żyć i kochać odważnie. Bo żeby kochać, potrzeba odwagi. A kochanie kogoś z wzajemnością jest warte każdego ciosu, jaki zada nam życie”. str. 366
To, co charakteryzuje obie książki Adriany Locke, to tak wciągający styl i sposób kierowania fabułą, że – można by rzec – czytają się one same, czas przestaje mieć znaczenie. W moim przypadku lektura powieści „Zapisane w bliznach” zajęła może dwa dni z przerwami. Wszystkim wielbiciel(k)om romansów pełnych emocji z pewnością ta pozycja przypadnie do gustu – nie ma nawet o czym mówić!

„Zapisane w bliznach” Adriana Locke, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2019, str. 372
UDOSTĘPNIJ TEN POST

2 grudnia 2018

Powiedz, że zostaniesz – Corinne Michaels

Roztrzaskał mnie na kawałki. Złożył w całość. Jest moja trucizną, jest moim antidotum.

Jedno słowo ZOSTAŃ. To było wszystko co miał zrobić. Zamiast tego wsiadł do tamtego autobusu zabierając ze sobą moje serce.

To było siedemnaście lat temu. Ruszyłam naprzód. Małżeństwo. Dzieci. Biały płotek. Wszystko czego kiedykolwiek pragnęłam, ale mój mąż mnie zdradził i znów zostałam porzucona. Osamotniona, bez centa przy duszy i z dwójką chłopców nie miałam innego wyjścia jak wrócić do Tennessee.

Nie miało go tam być. Powinnam była być bezpieczna. Jednak przeznaczenie zawsze znajdzie sposób, żeby dać o sobie znać. //lubimyczytac.pl

Corinne Michaels (znana w Polsce za sprawą „Consolation” oraz „Conviction”) powróciła całkiem niedawno na nasz rynek wydawniczy dzięki książce „Powiedz, że zostaniesz”, w której główna bohaterka ponownie musi zmierzyć się ze stratą ukochanego, by móc kochać, być spełnioną i szczęśliwą kobietą. Brzmi znajomo, prawda? Fakt, jest to pewne podobieństwo do wspomnianych wcześniej pozycji, jednak tym razem Presley zostaje postawiona w innych okolicznościach. Jak się zachowa, jakie decyzje podejmie po burzliwych i nieoczekiwanych przejściach?

Życie potrafi często zaskoczyć – jednego dnia siedzisz w pracy, poddajesz się rutynie, wracasz do bliskich, a drugiego nagle odkrywasz, że po tej sielance nie ma już śladu. Zderzenie z rzeczywistością powoduje niewyobrażalny ból, z którego Presley nie potrafi się oswobodzić. Jej postać skonstruowana została tak, by pokazać etapy życia, przez które każdy w pewnym momencie będzie musiał przejść – ból, zaprzeczenie, opłakiwanie straty, pogodzenie się z losem, może nawet ruszenie do przodu. Irracjonalne zachowanie w takich stanach staje się czymś normalnym, dlatego nic więc dziwnego, że w książce można odnaleźć takie sytuacje.

Poruszając temat przebaczenia, chciałabym zwrócić na tę kwestię szczególną uwagę. Jest to temat, który zdaje się mieć duży wpływ na fabułę „Powiedz, że zostaniesz” i relacje Presley. Większość kłótni i nieporozumień bierze się z braku rozmowy, upartości, zawziętości. Nie omija to i bohaterów książki Corinne Michaels. Trzeba jednak uświadomić sobie, że ciszą nic się nie wskóra. W niejednej już powieści bywało tak, iż przez swoją nieustępliwość oraz brak zdolności do pójścia na kompromis z obu stron tworzyły się konflikty, nie myślano racjonalnie, a po wielu latach żałowano podjętych decyzji. Opisując podobne zdarzenia, autorzy pokazują, że dialog jest ważny – Michaels również do tego dąży w pewien sposób.

Warto zauważyć, iż w książce występują sceny seksu. Nie są one opisane w sposób wulgarny, jednak znajdują się w niej, a wiem, że wiele osób po prostu ich nie lubi – jednak tutaj możecie je spokojnie ominąć (nie jest ich wiele), ponieważ to romans, a nie erotyk – o to możecie być spokojni.

Osobiście lubię twórczość Corinne Michaels i jej kolejna książka pt. „Powiedz, że zostaniesz” nie zawiodła mnie – dzięki niej miałam z głowy parę wieczorów i na nudę nie mogłam narzekać! Jeśli tylko polubiliście jej poprzednią dylogię (o której wspomniałam na początku), śmiało możecie sięgnąć po tę nowość.

„Powiedz, że zostaniesz” („Wróć do mnie” #1) Corinne Michaels, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2018, str. 474
UDOSTĘPNIJ TEN POST

11 lipca 2018

Poświęcenie – Adriana Locke

Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój mąż.
Zostało mi tylko zmiażdżone serce, sterta rachunków i nasza córka, Everleigh. Nie chcę polegać na nikim, a już zwłaszcza nie na Crew Gentrym. Był moją pierwszą miłością i facetem, który prawie mnie zniszczył. Człowiekiem, który zawodził zawsze, gdy go potrzebowałam. Ale kiedy tragedia uderza po raz drugi, Crew może okazać się moją jedyną nadzieją 

Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój brat. Zostało mi tylko poczucie winy, sterta błędów i niewiele więcej. Opiekuję się Julią Gentry, wdową po moim bracie oraz ich córką. Wiem, że nie chce mojej pomocy, ale i tak ją dostaje. Jestem jej to winien. 

Kiedy nadchodzi kolejna katastrofa, staję przed szansą, by wszystko naprawić. Muszę to zrobić! I dla tej sprawy jestem gotów POŚWIĘCIĆ wszystko. //lubimyczytac.pl

„Poświęcenie” Adriany Locke ma być „historią, która połamie Twoje serce na milion kawałków” – jak głosi hasło widniejące na tylnej okładce, ale czy tak naprawdę jest? Muszę przyznać, że to, co zgotował Julii, Everleigh i Crew los, z pewnością wywołało we mnie emocje – prawie czułam w sobie żal matki, tęsknotę za mężem, ojcem i bratem, a również ciężar wszystkich trudności, których z każdym dniem było coraz więcej.

Owszem, jest to powieść o stracie, tęsknocie i bólu, ale także i o tym, że wszystko da się przezwyciężyć. Siłę niezbędną do takiego czynu czerpać trzeba z miłości, którą jesteśmy otaczani przez najbliższych i z małych, codziennych rzeczy, drobnostek, czyniących dzień lepszym. Chcę, byście wiedzieli, iż nie jest to ujęte językiem wybitnym, ale najzwyklejszym, prostym, który być może bardziej trafia do przeciętnego Czytelnika, ponieważ nie ma owijania w bawełnę.

Bohaterów możemy poznać dzięki temu, iż zarówno Julia jak i Crew mają swoje prawo do głosu – to z ich perspektyw prowadzona jest narracja. Obie się różnią – analogicznie do bohaterów, ponieważ Jules to cierpiąca młoda matka, która w właściwy dla siebie sposób przeżywa jeszcze stratę swojego ukochanego męża, co, swoją drogą, może Czytelnika w pewnym momencie zacząć irytować – bo ileż można chować urazę do jednego człowieka? Unikać, milczeć, jawnie okazywać swoją (fałszywą lub nie) pogardę? Jeśli ktoś zacząłby się zastanawiać, czy tak naprawdę możliwa jest taka szybka zmiana poglądów czy zdania na temat drugiej osoby, rozpoczęłoby się szukanie zgrzytów w powieści. Zrezygnowałam z takich zadań i zamiast tego po prostu dałam się wciągnąć w wir wydarzeń, które przedstawiła Adriana Locke.

Crew Gentry uważany może być za kolejnego książkowego męża, jednak mną aż tak nie wstrząsnął. Jasne – samiec alfa, który dla swoich ukochanych jest w stanie zrobić, poświęcić wszystko – ogólnie super, ale nie dla mnie w tym wydaniu. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest tak, że podpadł mi i całkowicie w moich oczach stracił, ale to po prostu nie typ w moim guście, brak tutaj drugiego dna.

Muszę przyznać, że wydanie jest świetne – okładka jest gładziutka i aż miła w dotyku, a oprawa graficzna nieprzesadzona i miła dla oka, czym nie mogą pochwalić się wszystkie książki tego gatunku.

Jak wspomniałam, nie jest to pozycja z wyższej półki, ale dla fanów romansu i literatury obyczajowej z pewnością będzie to jakieś przeżycie. Nie mogę zagwarantować wszystkim świetnej lektury, jednak warto spróbować swoich sił i dać szansę – może akurat coś Was porwie i wzruszy?

„Poświęcenie” Adriana Locke, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2018, str. 446
UDOSTĘPNIJ TEN POST

20 maja 2018

Pucked – Helena Hunting [przedpremierowo]

Mając za brata przyrodniego słynnego gracza NFL, Violet Hall jest bardzo dobrze zaznajomiona z reputacją playboya, którą posiada wiele gwiazd hokeja. Jest na tyle mądra, aby omijać tych gorących, dobrze zbudowanych, posiadających nierównaną wytrzymałość chłopaków. Tak jest do dnia, kiedy spotyka legendarnego kapitana drużyny- Alex’a Waters’a.

Violet nie jest zainteresowana jego przystojną, poobijaną twarzą, ani jego wspaniałym, twardym sześciopakiem na brzuchu. Ale kiedy Alex przypadkowo zmienia poprzednią opinię Violet dotyczącą niezbyt wysokiego intelektu zawodników hokejowych, staje się czymś więcej niż tylko gorącym ciałem z pasującą do niego twarzą.

Biorąc pod uwagę, że to może być kompletną pomyłką, Violet dowiaduje się jak dobrze Alex radzi sobie ze swoim kijem hokejowym, który ma w spodniach. Ale to co zaczyna się jednonocną przygodą, szybko przekształca się w coś więcej. Po nocy pełnej orgazmów, Alex zaczyna wydzwaniać, pisać, mailować i wysyłać ekstrawaganckie, i dziwaczne prezenty, co sprawia, że trudno go ignorować, a jeszcze trudniej nie lubić.

Problem w tym, że media przedstawiają Alex’a jako playboya, a Violet nie chce być częścią tej gry. //lubimyczytac.pl

W przypadku „Pucked” mamy do czynienia z dość przewidywalną fabułą, której bardziej niż wydawca (powyżej) przybliżać nie będę – czytanie książki ze znajomością wszystkich zdarzeń nie miałoby żadnego sensu. Do tego wspomnieć muszę, iż pozycja ta nie jest odkrywcza; nie znajdzie się w niej nic, czego dotychczas by nie było. Sama zdecydowałam się, by po nią sięgnąć z czystej ciekawości. Jak wypadł więc ten „amerykański hit wydawniczy”?

W moim odczuciu takim hitem nie jest – nie wzbudził we mnie żadnych ognistych emocji z wyjątkiem lekkiej irytacji od czasu do czasu i śmiechu, bo jego akurat nie brakowało. Na szczęście nie spodziewałam się czegoś wielkiego, ponieważ wtedy byłabym bardzo zawiedziona; jedyne, na co miałam nadzieję, to chociaż odrobina relaksu i „zresetowania” się. Nawet w połowie udało mi się to uzyskać – w połowie, bo, jak wspomniałam, trawiło mnie czasem uczucie irytacji przez zachowanie lub tok myślenia bohaterów. Minusem dla niektórych może okazać się również ilość scen erotycznych, które, kurczę pieczone, chyba w pewnym momencie zaczęły dominować – dlatego zamiast pochłonąć „Pucked” w góra dwa dni, męczyłam tę książkę koło tygodnia, ciągle odkładając lub omijając parę fragmentów opisanych w sposób jednym słowem niesmaczny.

Potencjał na dobry romans był, ponieważ tym razem nie tylko główny bohater, Alex, lubi się zabawić – Violet nie jest taką niewinną kobietą, na jaką może wyglądać. Tylko gdyby autorka ujęła to w jakiś subtelniejszy sposób, byłabym bardziej zadowolona. Koniec końców wyszło na to, że moja opinia nie jest za dobra, ale nie myślcie sobie, że lektura ta całkowicie mnie odrzuciła – byłoby miło i przyjemnie gdyby nie te kilka rzeczy, o których wspomniałam powyżej. Kto wie, może kolejne tomy serii „Pucked” (jak dotąd całość liczy pięć części) będą miały coś lepszego do zaoferowania?

Jestem jednak zdania, że jeśli ktoś z Was jest zwolennikiem takiej literatury, nie przeszkadza Wam nadmierna ilość pieprznego słownictwa lub chcecie po prostu przekonać się na własnej skórze, jak to z Violet i gwiazdą hokeja było – zachęcam do sięgnięcia i wyrobienia sobie swojej opinii.

„Pucked” (#1) Helena Hunting, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2018

Premiera już wkrótce!

UDOSTĘPNIJ TEN POST

10 grudnia 2017

Conviction – Corinne Michaels

Po raz kolejny autorka złamie ci serce. Ale czy poskłada je na nowo? 

Zakochałam się w Liamie tylko po to, aby moje serce znów pękło na milion kawałków. Paraliżuje mnie świadomość życia bez niego, ale rzeczywistość wygląda tak, że odszedł.
On tego nie rozumie, a ja nie mogę go do niczego zmusić.Gdyby tylko dostrzegł pewność kryjącą się za moimi słowami… Wtedy nadal bylibyśmy razem.//szostyzmysl.com.pl

„Consolation” – jak sam tytuł mówi – opowiada o przeżyciach Natalie po utracie swojego ukochanego męża i pocieszeniu, jakie później odnalazła. Pomimo sytuacji, w jakiej znalazła się główna bohaterka, pierwszy tom dodawał nadziei i ogólnie w odbiorze był bardziej pozytywny (chociaż swoim zakończeniem potrafił zaszokować!) niż kontynuacja historii – „Conviction”, w której znaleźć można pełno gorzkich akcentów, ważnych i ciężkich wyborów oraz głębokich ran.
„Nadzieja nie jest gwarancją spełnienia marzeń. Nie odmalowuje pięknych wizji i nie przynosi ulgi. To coś, czego czepiamy się kurczowo, gdy potrzebujemy powodu, w który możemy wierzyć”
Drugi tom stał się słodko-gorzkim powrotem do świata Natalie i Liama (z naciskiem na to drugie). Nic nie jest takie, jakie Lee chciałaby, by było, jednak taka jest rzeczywistość i każdemu z nas przyjdzie się z nią kiedyś zmierzyć. Problematyczną postacią w tej części staje się Aaron z racji swojej sytuacji, w której zostaje postawiony po powrocie. Rodzą się konflikty, niedopowiedzenia oraz wzajemne niezrozumienie, które stanowi barierę w uporządkowaniu rodzinnych relacji.
Faktem także jest to, iż czasem Natalie ma skłonność do nadmiernego myślenia i rozpatrywania tego samego problemu parę razy, co czasem może nużyć, ale jednak jest to bohaterka, której nie sposób nie polubić.

Myślę, że „Conviction” dorównało poziomem części pierwszej z duetu „Consolation”. Czytając, pochłania bez reszty, zabiera czas, kieruje myśli w całkiem inne strony i pozwala poddać się chwili. Tego wymagałam i to otrzymałam, co jest dla mnie ważne, ponieważ nie zawiodłam się na treści, chociaż wymagań wysokich nie stawiałam. Rzadko zdarza się, by dwa kolejne tomy utrzymywały się na tym samym poziomie, a w tym wypadku, jak wspominałam wcześniej, udało się to osiągnąć autorce mimo zróżnicowania emocjonalnego, jakie zafundowała Czytelnikowi.

„Conviction” („Consolation Duet” #2) Corinne Michaels, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2017, str. 358

8/10 [bardzo dobra]

Za możliwość poznania kontynuacji losów Natalie i Liama dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł!

UDOSTĘPNIJ TEN POST

18 listopada 2017

Arsen – Mia Asher

Wystarczyło jedno spojrzenie… 

Jestem oszustką. Jestem kłamczuchą. Moje życie to jeden wielki bałagan. 

Kocham mężczyznę. Nie, kocham dwóch mężczyzn… Tak sądzę. 

Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę. Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem. 

Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą. 

Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia.
Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.//lubimyczytac.pl

Patrząc z boku na samą postać Catherine, można ocenić ją całkiem negatywnie, ponieważ wykreowana została na kobietę, która ma prawie wszystko – cudownego męża, który ją kocha, pieniądze, dobrą pracę, jednak do pełni szczęścia człowiekowi zawsze czegoś brak. W tym przypadku Cathy zostaje dotknięta przez los w ujmujący kobiecie sposób. Z każdą kolejną porażką zamyka się na świat coraz bardziej i w końcu szuka pocieszenia tam, gdzie teoretycznie nie powinna i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wielokrotnie decyzje, które podejmowała, wywoływały we mnie negatywne uczucia, irytowało mnie jej zachowanie i postawa, którą reprezentowała, jednak patrząc na całokształt historii, nie wiem, czy jeśli Catherine zostałaby wykreowana w inny sposób, to cała reszta miałaby sens. I właśnie dlatego ją znosiłam – chociaż potępiałam jej myślenie. Mimo wszystko, musiała być kontrastem dla swojego wymarzonego, idealnego męża.
Życie bez miłości, bez gonienia za marzeniami nic nie znaczy. Nic. Jest smutną, pieprzoną pustą skorupą, Catherine. Łatwo jest pogrążyć się w ciemności, pozwolić się jej stłamsić, pochłonąć w całości, oślepić. Ale musisz walczyć.
Postać Arsena w jednych może wzbudzić uczucia pozytywne, drugich może on również irytować. Został wystylizowany schematycznie, bo na bogatego, zepsutego dzieciaka (facetem bym go nie nazwała), który za wszelką cenę musi dopiąć swego. Jego kreacja również ma swoje drugie dno, ale jakoś do mnie nie przemówiło specjalnie, ponieważ bohater sam w sobie jest bardzo przewidywalny jak i sama historia.

Całość składa się z rozdziałów pisanych z perspektywy Cathy, Arsena i Bena oraz podzielonych na Obecnie i Wcześniej. Dzięki temu możemy równolegle poznać dwie historie miłosne i spróbować zrozumieć tok myślenia Catherine. Uważam jednak, że ucieczka od problemów, na którą zdecydowała się bohaterka, nigdy nie jest rozwiązaniem, nieważne jakie by one były. Moim zdaniem Mia Asher z premedytacją stworzyła taką, a nie inną historię. Jest to obraz tego, co kontrowersyjne i fałszywe, a co za tym idzie – głośne. O tym się mówi, tacy ludzie są na językach innych, człowiek jest spragniony takiej sensacji, to i książka się sprzeda. Jeśli jesteście spragnieni takiej fabuły, sięgnijcie – dwa lub trzy wieczory będziecie mieć z głowy.

Arsen Mia Asher, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2017, str. 450

6/10 [niezła]

Za możliwość przeczytania dziękuję:

UDOSTĘPNIJ TEN POST

1 października 2017

Consolation – Corinne Michaels [przedpremierowo]

Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem. Nawet nie byłam nim zainteresowana. Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem. Tyle że mój mąż nie żyje, a ja czuję się samotna. Tęsknię za nim i ląduję w ramionach Liama. Jedna wspólna noc zmienia wszystko. Teraz muszę zdecydować, czy naprawdę go kocham, czy jest dla mnie tylko nagrodą pocieszenia.

To opowieść o złamanych sercach, tęsknocie, słodko-gorzkim smaku zakazanego owocu. 
Porywająca. Wzruszająca. Chwytająca za serce.//lubimyczytac.pl

„Consolation” – pierwsza powieść wydawana przez Wydawnictwo Szósty Zmysł – opowiada o losach brzemiennej Natalie, na którą spada ciężar śmierci męża dawniej służącego w SEALs. Jako Czytelnicy mamy możliwość poznania wszystkich myśli głównej bohaterki, tym samym przechodząc z nią poprzez okres żałoby oraz prób powrotu do normalnego życia. Pomóc jej w tym postanawia przyjaciel Aarona – Liam. Z czasem jednak ich relacje czysto przyjacielskie ulegają zmianie... Czy któreś z nich odważy się zrobić ten pierwszy krok i co będzie jego konsekwencją?
„Czasami nasze problemy wydają się nam tak wielkie, że zapominamy o pokorze”
Czas akcji powieści rozgrywa się mniej więcej w ciągu roku, więc czymś oczywistym jest możliwość uporządkowania sobie życia przez główną bohaterkę. Nawiasem mówiąc, każdy na swój sposób przeżywa pewne sytuacje, które dotykają go w życiu i trudno jest wszystkich generalizować i wrzucać do jednego worka. Dla Natalie niezbędny jest czas oraz pomoc z zewnątrz (nie tylko ze strony Liama), bez której mogłaby pewnie zamknąć się w sobie. Spodobało mi się ukazanie procesu powrotu do normalności, rutyny przedstawione przez Corinne Michaels. Samo włączenie do tego początkowego chaosu kiełkującego uczucia nie odczuwałam jako nachalnego czy wepchniętego do historii na siłę. Owszem, pojawiło się niespodziewanie, ale taki był widocznie zamiar – relacje Natalie i Liama nadają tej książce sens. 

Fanom powieści z kategorii romans „Consolation” z pewnością się spodoba. Moje oczekiwania zostały spełnione: było miło, na mojej twarzy widniał uśmiech, jednak nie odniosłam wrażenia, że to wszystko jest wyssane z palca, za co daję ogromny plus. O zakończeniu wspomnę tylko tyle, iż potrzebuję tomu drugiego na teraz – możecie zgadywać czemu, daję Wam pełne pole do popisu. Żeby spróbować wyrównać poziom zachwytów z negatywnymi stronami, wspomnę o anglojęzycznym tytule. Kochani, w Polsce jesteśmy, wolałabym nasz tytuł, chociaż nie wiem, jak brzmiałoby „Pocieszenie”. Po nim od razu widać, że romans. Ale co tam, macie zagwarantowaną nieprzespaną nockę przez tę książkę, uwierzcie!

„Consolation” („Consolation Duet”) Corinne Michaels, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2017, str. 302

8/10 [bardzo dobra]

PREMIERA: 11.10.2017!

Za możliwość poznania losów Natalie i Liama dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł!

UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.