25 listopada 2017

Na krawędzi wszystkiego – Jeff Giles

Instagram
Zoe ma 17 lat, zwariowaną matkę wegankę, młodszego brata z ADHD i prawdziwą przyjaciółkę. Ma też za sobą trudny rok, kiedy tragicznie zmarł jej ojciec, a zaprzyjaźniona para staruszków z sąsiedztwa zaginęła bez śladu.
Jakby tego było mało, szukając brata podczas burzy śnieżnej, Zoe zostaje brutalnie zaatakowana i widzi coś, czego nie powinna widzieć. I kogoś. Nazwała go Iks.
Zoe nie wie, że to łowca głów. Tajemniczy, przystojny i nękany losem, którego nie rozumie, pracuje na zlecenie lordów z Niziny – mrocznego i brutalnego miejsca, w które trafiają najgorsi szubrawcy. Tym razem przyszedł po bandytę, który zaatakował dziewczynę.
Iks i Zoe nigdy nie mieli się spotkać. Łowcy z Niziny nie mogą ujawniać się nikomu poza swymi ofiarami. Iks, by uratować Zoe, łamie wszystkie zasady Niziny. I ponosi brutalne tego konsekwencje.
Beznadzieja, samotność i ból – Iks zna tylko to. Zoe pokazuje mu, że może być inaczej. Kiedy X i Zoe dowiadują się więcej o ich swoich światach, zaczynają zadawać pytania o przeszłość, własny los i swoją przyszłość. Ale wyrwanie Iksa z Niziny i przecięcie więzów przeszłości, które pętają Zoe, będzie od obojga wymagać konfrontacji z własną ciemną stroną.//lubimyczytac.pl

Patrząc na okładkę, można odnieść wrażenie, że historia przedstawiona w „Na krawędzi wszystkiego” zmrozi czytelnikowi krew w żyłach, prawdopodobnie będzie zatrważająca lub przynajmniej choć trochę przerazi. Przede wszystkim ośnieżone drzewa i dwie postacie wędrujące przez połacie śniegu przywodziły mi na myśl coś tajemniczego, mrocznego oraz niespodziewanego, ale i realnego. Jak się pewnie domyślacie, nie dostałam do końca tego, czego się spodziewałam.
Cisza, jak często mówiła mama, może uleczyć albo przyprawić o szaleństwo. Wszystko zależy od tego, jak się jej słucha.
Książka, której autorem jest Jeff Giles, łączy w sobie elementy zwykłego ludzkiego życia jak i te nierzeczywiste – istnienie Niziny i łowców głów polujących na tych złe jednostki. Możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy okazało się, że losy Zoe i Iksa zostały połączone z powodu uganiania się za duszą jakiegoś starego wygi, który także będzie miał później swoje pięć minut. Chodzi głównie o to, iż nie za bardzo podobało mi się przedstawienie całej sytuacji w wydaniu podobnym do jakiejś typowej książki dla młodzieży, gdzie główne skrzypce gra relacja pomiędzy dwójką bohaterów, a cała reszta to tło wypełniające luki w fabule. Nie mogę jednak zarzucić autorowi złej kreacji jego wizji Niziny, bo nie był to do końca pomysł tragiczny – kwestia lordów stała się dla mnie nawet ciekawa, ale nie czułam, by została ona wyczerpująco zrealizowana.

Zoe nie była oszczędzana przez los, jednak stara się jakoś trzymać – w czym próbują jej przeszkodzić coraz to nowsze wydarzenia. Jako główna bohaterka stała się spoiwem łączącym wszystkie wątki w historii, która koniec końców aż taka przewidywalna nie była, za co ode mnie dostała duży plus. Siedemnastolatka niejednokrotnie ratowała sytuacje humorem, chociaż, jak na nastolatkę przystało, nie uwolniła się od porywczych decyzji i swojej upartości. Nieznany przybysz, nazwany przez Zoe Iksem, stał się dla mnie całkiem ciekawą postacią – wychowany na Nizinie nie zaznał rodzicielskiej miłości, która ukształtowałaby jego wizję zewnętrznego świata, z którym przyszło mu się później zmierzyć.

Myślę, że pomimo mojego lekkiego rozczarowania, „Na krawędzi wszystkiego” w pewien sposób może się obronić sama. Historia o dążeniu mimo wielu przeszkód i granic do postawionego sobie wysokiego celu  może zainspirować oraz dodać sił do wyjścia z cienia i podjęcia próby zrealizowania swoich pragnień, nawet jeśli wydają się one nieosiągalne.

„Na krawędzi wszystkiego” Jeff Giles, Wyd. IUVI 2017, str. 384

7/10 [dobra]
UDOSTĘPNIJ TEN POST

18 listopada 2017

Arsen – Mia Asher

Wystarczyło jedno spojrzenie… 

Jestem oszustką. Jestem kłamczuchą. Moje życie to jeden wielki bałagan. 

Kocham mężczyznę. Nie, kocham dwóch mężczyzn… Tak sądzę. 

Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę. Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem. 

Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą. 

Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia.
Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.//lubimyczytac.pl

Patrząc z boku na samą postać Catherine, można ocenić ją całkiem negatywnie, ponieważ wykreowana została na kobietę, która ma prawie wszystko – cudownego męża, który ją kocha, pieniądze, dobrą pracę, jednak do pełni szczęścia człowiekowi zawsze czegoś brak. W tym przypadku Cathy zostaje dotknięta przez los w ujmujący kobiecie sposób. Z każdą kolejną porażką zamyka się na świat coraz bardziej i w końcu szuka pocieszenia tam, gdzie teoretycznie nie powinna i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wielokrotnie decyzje, które podejmowała, wywoływały we mnie negatywne uczucia, irytowało mnie jej zachowanie i postawa, którą reprezentowała, jednak patrząc na całokształt historii, nie wiem, czy jeśli Catherine zostałaby wykreowana w inny sposób, to cała reszta miałaby sens. I właśnie dlatego ją znosiłam – chociaż potępiałam jej myślenie. Mimo wszystko, musiała być kontrastem dla swojego wymarzonego, idealnego męża.
Życie bez miłości, bez gonienia za marzeniami nic nie znaczy. Nic. Jest smutną, pieprzoną pustą skorupą, Catherine. Łatwo jest pogrążyć się w ciemności, pozwolić się jej stłamsić, pochłonąć w całości, oślepić. Ale musisz walczyć.
Postać Arsena w jednych może wzbudzić uczucia pozytywne, drugich może on również irytować. Został wystylizowany schematycznie, bo na bogatego, zepsutego dzieciaka (facetem bym go nie nazwała), który za wszelką cenę musi dopiąć swego. Jego kreacja również ma swoje drugie dno, ale jakoś do mnie nie przemówiło specjalnie, ponieważ bohater sam w sobie jest bardzo przewidywalny jak i sama historia.

Całość składa się z rozdziałów pisanych z perspektywy Cathy, Arsena i Bena oraz podzielonych na Obecnie i Wcześniej. Dzięki temu możemy równolegle poznać dwie historie miłosne i spróbować zrozumieć tok myślenia Catherine. Uważam jednak, że ucieczka od problemów, na którą zdecydowała się bohaterka, nigdy nie jest rozwiązaniem, nieważne jakie by one były. Moim zdaniem Mia Asher z premedytacją stworzyła taką, a nie inną historię. Jest to obraz tego, co kontrowersyjne i fałszywe, a co za tym idzie – głośne. O tym się mówi, tacy ludzie są na językach innych, człowiek jest spragniony takiej sensacji, to i książka się sprzeda. Jeśli jesteście spragnieni takiej fabuły, sięgnijcie – dwa lub trzy wieczory będziecie mieć z głowy.

Arsen Mia Asher, Wydawnictwo Szósty Zmysł 2017, str. 450

6/10 [niezła]

Za możliwość przeczytania dziękuję:

UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.