30 czerwca 2018

Ostatni Namsara – Kristen Ciccarelli

Instagram
Na początku był Namsara – zrodzony z nieba i ducha – który wszędzie, gdzie się pojawił, przynosił miłość i śmiech. Lecz gdzie jest światło, tam musi być ciemność. Dlatego była też Iskari – zrodzona z krwi i blasku księżyca. Niszczycielka. Przynosząca śmierć.

Oto legendy, na których wychowała się Asha, córka króla Firgaardu. Opowiadano je szeptem, a ona słuchała z zapartym tchem, zafascynowana zakazanymi bohaterami z przeszłości. Jednak dopiero kiedy sama stała się najbardziej zaciekłym, budzącym postrach pogromcą smoków, przyjęła rolę następnej iskari – samotny los, który sprawił, że Asha czuła się jak broń w cudzych rękach, a nie dziewczyna.

Asha walczy ze smokami i przynosi ich głowy królowi, lecz żadne z tych trofeów nie jest w stanie jej uwolnić od więzów obowiązku: ślubu z okrutnym komendantem, człowiekiem, który zna prawdę o jej naturze. Gdy Asha dostaje szansę uwolnienia się w zamian za zabicie najpotężniejszego smoka w Firgaardzie, odkrywa, że stare opowieści mają w sobie więcej prawdy, niż mogła się spodziewać. Z pomocą przyjaciela – niewolnika służącego jej narzeczonemu – Asha musi zrzucić z siebie pancerz iskari i otworzyć serce na miłość, światło i prawdę, którą przed nią zawsze ukrywano. //lubimyczytac.pl

„Ostatni Namsara” zawiera w sobie nutkę tajemniczości, która nie pozwala choćby na chwilę oderwać się od historii – smocze opowieści magnetyzują, sprawiają, że aż chce się brnąć dalej. Już sam fakt, iż fabuła nawiązuje do fantastycznych stworzeń, jakimi są smoki, brzmiał dla mnie optymistycznie, ponieważ nie znam wielu książek zawierających wspomniany wątek (również tak dobrze wykorzystany).

Pomimo faktu, że pierwszy tom „Iskari” skierowany jest w stronę młodzieży, myślę, iż nawet ktoś dorosły spokojnie może czerpać przyjemność z lektury, a nawet bardzo prawdopodobne jest to, że zostanie oczarowany światem, w którym musi zapanować niegdyś już zachwiana równowaga. Ponadto młodzi na kartach tej powieści odnaleźć mogą walkę dobra ze złem (chociaż może niewidoczną na pierwszy rzut oka), znaczenie miłości i tego, iż nie zawsze pozory oddają rzeczywistość, a to, w co wierzyłeś, zbudowane zostało na kłamstwach – o czym niestety przekonuje się główna bohaterka, Asha.

Cieszy mnie decyzja wydawnictwa, by zostawić oryginalny wygląd okładki, który na żywo naprawdę cieszy oko. Jeszcze lepszą wiadomością jednak okazuje się to, iż treść, jak można wywnioskować po moich słowach powyżej, nie odstaje od oprawy – również zachwyca. Język, jakim została przetłumaczona książka, przywodzi mi na myśl klimat legend, opowieści i bajań, za co wielki plus, ponieważ zdecydowanie przyciąga to Czytelnika.

Kolejną zaletą omawianej powieści jest pojawienie się mocnej relacji pomiędzy bohaterami, ale nie przyćmiewającej całej fabuły, tylko delikatnie ją wzmacniającej. Na jej podstawie budowane są kolejne więzi, a także przełamywane lody, co w zgrabny sposób pozwala Czytelnikowi zorientować się w sytuacji. Można powiedzieć, że „Ostatni Namsara” w pewnym sensie uczy i bawi – dostarcza rozrywki, ale i wskazuje to, co ważne; nie jest to tylko opowiastka o odważnej dziewczynie, która niszczy wszystko na swojej drodze i sprzeciwia się królowi. To coś więcej.

Nie zostaje mi nic innego, jak polecić Wam tę pozycję i czekać na wydanie tomu drugiego, który swoją premierę w oryginale będzie miał już jesienią tego roku!

„Ostatni Namsara” („Iskari” #1) Kristen Ciccarelli, Wydawnictwo IUVI 2018, str. 416
UDOSTĘPNIJ TEN POST

12 czerwca 2018

Mała baletnica – Wiktor Mrok

Instagram
Współczesna Rosja. Kulisy tzw. child porn industry i spraw związanych z nadużyciami w stosunku do dzieci. Głośny skandal obejmujący międzynarodowe powiązania biznesowe, wielką politykę, a także emerytowanych agentów KGB.

Akcja „Małej baletnicy” toczy się dwutorowo. Z jednej strony autor przedstawia pracę grupy śledczej, z drugiej – środowisko ludzi zamieszanych w pornograficzny biznes. Mrok w szczegółowy i ciekawy sposób opisuje mechanizmy, które doprowadziły do tego, że kilka osób, począwszy od 1997 roku, wyprodukowało na masową skalę dziecięcą pornografię z udziałem ponad półtora tysiąca dziewczynek w wieku od pięciu do szesnastu lat. Do 2004 roku, kiedy przerwano proceder, przestępcy wprowadzili do internetowej sprzedaży terabajty materiałów.

W ręce czytelnika trafia szczegółowy zapis śledztwa prowadzonego dzień po dniu przez specjalną ekipę moskiewskiej policji. Czytelnik pozna cały mechanizm rozkręcania tego biznesu, a także szczegóły jego zakończenia. Zakończenia, które pomimo trudnego i długiego procesu sądowego nikogo nie usatysfakcjonowało. Ta opowieść, która niestety nie jest fikcją, sprawi, że na wiele spraw już nigdy nie spojrzysz tak samo. //lubimyczytac.pl

O twórczości Wiktora Mroka (również istniejącego pod pseudonimem Jurij Jakow) słyszałam wcześniej przy okazji premiery „Czerwonego Parasola”, jednak samej książki nie czytałam. Miałam niewielkie wątpliwości, czy w wypadku nieznajomości tamtej powieści coś mi nie umknie podczas czytania tej nowszej. Okazało się, iż niepotrzebnie się zamartwiałam, ponieważ na spokojnie pozycje te można czytać oddzielnie, ponieważ śledztwo opisane w „Małej baletnicy” ma miejsce po wydarzeniach związanych z Czerwonym Parasolem. Ponadto, zapewne dla osadzenia akcji w odpowiednim czasie, autor wtrąca parę informacji dotyczących minionych zdarzeń i w pewien sposób łączy je z aktualnie prowadzonym dochodzeniem.

„Mała baletnica” skrywa w sobie sekrety, o jakich przeciętnemu człowiekowi się nie śni. Historia opiera się na faktach, ale w trakcie lektury wcale tego nie widać – ma się wrażenie, że coś takiego jest nieprawdopodobne, nie ma prawa się zdarzyć, chociaż wydaje mi się, iż przez dostęp do mediów i wiadomości o takich czy innych sytuacjach ludzie często stają się już znieczuleni na coraz częściej upowszechniane kontrowersyjne wydarzenia. Zatem do osób empatycznych, zwłaszcza wrażliwych, może nie docierać fakt o prawdopodobieństwu zachowań opisanych w książce – pedofilii na szeroką skalę, rozprzestrzenianiu i tym samym zarabianiu grubych milionów na niej, dziwnych fetyszach i znieczulicy samych zaangażowanych.

Według mnie, autor złagodził nieco podjęty przez siebie temat kreacją bohaterów będących w zespole moskiewskiej policji, w gronie których nie brakuje śmiechu, serdeczności, ale i też hierarchii, z której doskonale każdy zdaje sobie sprawę. Miło czytało się, obserwując relacje „szefowej” Alony, Sewary, Wadima, Saszy i Giennadija. Ukazanie trudów, z jakimi muszą spotykać się rosyjscy policjanci, tych psychicznych jak i fizycznych, aby sprawiedliwości stało się zadość, pozwala Czytelnikowi czerpać pewną przyjemność z procesu czytania – bo nie wszystko jest kolorowe, całkiem jak w życiu. Te relacje i trudności sprawiają, iż wspomniane postaci stają się nam bliższe, nie czujemy obojętności w stosunku do nich.

W „Małej baletnicy” ciężki temat przeplatany niezobowiązującymi dialogami daje dobre połączenie – przynajmniej w mojej opinii. Owszem, zdarzały się sytuacje, kiedy po prostu musiałam odłożyć choć na chwilę tekst, by ochłonąć i jakoś to przetrawić, ale wynikało to raczej z tego, że na co dzień nie czytam na temat takich zachowań i nie mieszczą mi się one w głowie – po chwili jednak mogłam wrócić do lektury. Polecam poszukującym choć odrobiny humoru w powieściach sensacyjnych!

„Mała baletnica” Wiktor Mrok, Wydawnictwo Initium 2018, str. 672
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.