20 marca 2021

The Smile Has Left Your Eyes / 하늘에서 내리는 일억 개의 별

The Smile Has Left Your Eyes to kolejna koreańska produkcja, którą postanowiłam przedstawić Wam bliżej. Składająca się z szesnastu odcinków drama z 2018 roku opowiada z pozoru niewinną historię rodzeństwa – Yoo Jin Kang (Jung So Min) i Yoo Jin Gooka (Park Sung Woong) oraz pracownika browaru Kim Moo Younga (Seo In Guk), który – swoją obecnością – wprowadza wiele zmian w życiu bohaterów. Do tego bardzo enigmatycznego opisu (na więcej nie mogę sobie pozwolić, by uchronić się od uchylania pewnych wątków) warto dodać, że produkcja ta przyporządkowana została do kategorii: thriller, mystery (ang. ‘tajemnica’), romance, drama

Od razu się przyznam – nie znam produkcji, na której oparta jest koreańska wersja, nie będę więc rozwijała kwestii wzajemnego ich porównywania czy zmieniania fabuły. (Oryginałem bowiem jest japońskie One Million Stars Falling from the Sky/Sora Kara Furu Ichioku No Hoshi.) Brak znajomości pierwowzoru nie przeszkodzi jednak w rozwinięciu paru wątków dotyczących samej historii czy dramy. Od razu zastrzegam – mogę w dalszej części poruszyć kwestie, które mogą dla kogoś stanowić materię wielce niepożądaną: mowa tu o spoilerach! (Ale zakończenia nie zdradzę!)

Zacząć wypada od samej historii, która – przyznam szczerze – jest bardzo emocjonująca, ale dopiero w momencie, gdy zaczniemy myśleć, o tym, co widzimy na ekranie. Może to brzmieć trywialnie, jednak coś w tym jest – kiedy oglądamy kolejne odcinki, możemy zapomnieć, co działo się na początku, a do takiego głębokiego przeżywania The Smile… warto na chwilę się zatrzymać i poddać refleksji wszystko, co już zostało zobaczone. To wtedy dopiero staramy się połączyć pewne fakty i wtedy często uświadamiamy sobie wagę niektórych wydarzeń. No więc tak: te emocje mogą widza ominąć, jeśli bez refleksji zastosuje formę binge watchingu. Wiadomym jest, że przedstawiam tutaj uproszczony obraz hipotetycznej sytuacji.

Z tempem, jakie towarzyszy akcji, jest większy problem: początkowo faktycznie dzieje się dużo, ale później… można odnieść wrażenie, jakby fabuła się dosłownie rozciągała i niby coś się wydarza, jednak dostrzec to można dopiero, gdy zacznie się o tym myśleć (jak pisałam powyżej). Sprawia to, że odczuwa się lekki chaos, ale, przede wszystkim, prowokuje do zadania sobie najważniejszego pytania: „O co tu w ogóle toczy się rozgrywka?”. Tutaj właśnie możliwy spoiler – przez większość produkcji tak naprawdę nie wiemy, jaki wątek uznać za ten najważniejszy i co naprawdę się dzieje.

Ustalmy sobie jedno: wielowątkowość nie jest zła. Gorzej, kiedy twórcy angażują widza w pewne sytuacje, by potem po drodze całkiem o nich zapomnieć. Tak niestety zdarzało się i w The Smile… – kończąc, praktycznie nie pamiętamy, co działo się na samym początku. Gdy jednak próbujemy podjąć refleksję po obejrzeniu, nagle dostrzegamy wszelkie niekonsekwencje (dotyczące zachowania bohaterów, zwłaszcza jeśli chodzi o ich psychikę), które porzucone zostały w trakcie seansu. (Bardzo chciałabym opisać, o co dokładnie mi chodzi, ale nie będę posuwać się aż tak daleko!) 

Z racji tego, że miesza się w tej historii wątek morderstwa, śledztwa, tragicznej przeszłości oraz wątek psychologiczny, produkcja z łatwością uzyskuje swój własny klimat. Gdzieś w podświadomości widzowi towarzyszy niepokój, lęk, jakieś złe przeczucie w związku z tą konkretną historią. Po części może to być zasługa właśnie samej opowieści i tego, w jaki sposób zostaje opowiedziana, ale również i wszelkich środków audiowizualnych. 

Pomimo wszelkich aspektów, które można wartościować negatywnie, The Smile… w moim odczuciu jest produkcją, której warto dać szansę. Nawet jeśli tylko po to, by móc dzięki niej zastanowić się, do jakiego końca mogą doprowadzić ciągłe kłamstwa i półprawdy, których – niestety – w życiu jest wiele.
 
źródło
The Smile Has Left Your Eyes (하늘에서 내리는 일억 개의 별), tvN 2018, thriller, mystery, romance, drama; 16 odcinków; dostępny na Viki.

Podobne teksty:
UDOSTĘPNIJ TEN POST

6 komentarzy :

  1. Obejrzałam początek, nie wytrwałam do finału, ale YouTube / IG mi zaspoilerowały koniec. Przyznaję, że jestem fanem dram koreańskich, ale nie każda opowieść chwyta mnie tak samo za serce. Teraz bardzo podoba mi się "Do You Like Brahms?"

    Pozdrawiam serdecznie Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja to totalnie rozumiem! Sama miałam momenty zwątpienia przy tym seansie, ale, biorąc pod uwagę po prostu całokształt, jednak oceniam ją bardziej pozytywnie. Za to produkcję wspomnianą przez Ciebie mam na liście ;)

      Usuń
  2. Obejrzałabym jakąś kdramę ogólnie, ale nie ukrywam, że nie mam czasu. A jak już miałabym wybierać, to miałabym dylemat, czy k-drama czy j-drama :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Z ciekawości chętnie bym obejrzała :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dramy nigdy nie oglądałam, ale z chęcią z ciekawości bym zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze za nią nie zabrałam się.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.