20 lipca 2020

Chocolate / 초콜릿

źródło
Mimo mojego aktywnego studiowania nie zrezygnowałam z oglądania dram, o czym zdążyliście przekonać się, jeśli tylko śledzicie mojego Instagrama. Tym razem nie piszę tego tekstu świeżo po obejrzeniu całości, a pod wpływem pewnego impulsu – chciałabym przybliżyć Wam kolejne produkcje, które zasługują na Waszą uwagę. 

Chocolate jest właśnie jedną z takich propozycji. Ten szesnastoodcinkowy południowokoreański serial przynależący gatunkowo do romansu nie zalicza się do tych, które sięgają po najprostsze rozwiązania fabularne. Czasem schematyczne, tak, ale mimo to umożliwiające zwiększanie zawiłości historii. Twórcy – Lee Hyeong-Min oraz Lee Kyoung-Hee – wyprodukowali niezwykle emocjonalny, ale i estetyczny serial, który częściej wzrusza widza niż bawi.

Opowieść skupia się głównie na Lee Kangu (Yoon Kye-Sang), znanym neurochirurgu, Moon Cha-Young (Ha Ji-Won), będącej kucharką i ich relacjach: tej między sobą, ale i z własnymi rodzinami oraz pacjentami hospicjum, w którym ponownie się spotykają. Prawdą jest to, iż jest to niewątpliwie para, wokół której rozgrywają się wszystkie wątki, jednak niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że na tym fabuła się kończy. Nie – twórcy postanowili zabawić się trochę uczuciami widza i nie sposób nie przywiązać się do postaci drugoplanowych jak i pozostałych (nawet tych epizodycznych!). W konsekwencji, kiedy dzieje się coś nieuniknionego, odbiorca współodczuwa prawie na równi z bohaterami.
źródło
Wielowątkowość jest w przypadku Chocolate znaczącą zaletą. Historia dzięki temu zostaje rozbudowana, chociaż zawsze ma się apetyt na więcej i można doszukać się pewnych niedopowiedzeń lub kwestii, których było za mało. Biorąc pod uwagę fakt, iż już na początku historii widz zostaje 'rzucony na głęboką wodę' w znaczeniu emocjonalnym, można spokojnie przyznać, że nie jest to opowieść, która napięcie buduje aż do samego końca. Nie, fabuła ta co rusz prowadzi do katharsis, by po tym emocjonalnym oczyszczeniu budować napięcie po raz kolejny. Sprawia to, że na przestrzeni szesnastu godzinnych odcinków powstaje umiejętnie złożona historia pełna aluzji do tego, co już na ekranie się wydarzyło, ale i do tego, co stanie się zaraz. 

Muszę jednak przed czymś ostrzec – nie oglądajcie Chocolate na pusty żołądek! Tu jest tyle o gotowaniu... i to jedzenie wygląda przepysznie! Moja kucharska dusza drzemiąca gdzieś głęboko we mnie zawsze budziła się w tych momentach i przepadałam jeszcze bardziej. Mimo że zdecydowałam się obejrzeć tę produkcję z czystego przypadku, wcale tego nie żałuję!

źródło
Chocolate (초콜릿), JTBC 2019-2020; drama, romans; 16 odcinków; dostępny na platformie Netflix
UDOSTĘPNIJ TEN POST

4 komentarze :

  1. Dawno nie oglądałam żadnej koreańskiej dramy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapamiętam! Bardzo rzadko oglądam w ogóle koreańskie kino, a co dopiero dramy, ale trzeba poszerzać swoje horyzonty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno nie oglądałam dramy, dlatego jeszcze na wakacjach będę musiała to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.