Lia i Rafe, przetrzymywani w barbarzyńskim królestwie Vendy, mają niewielkie szanse na ucieczkę. Kaden, niedoszły zabójca Lii, z całych sił pragnie ją ocalić, dlatego mówi Komizarowi, że dziewczyna ma dar.
Przywódca zaczyna się interesować Lią bardziej, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Nic jednak nie jest oczywiste: Rafe okłamał Lię, ale poświęcił własną wolność, by ją chronić; Kaden, który miał ją zabić, ocalił jej życie; mieszkańcy Vendy, których Lia zawsze uważała za barbarzyńców, zaskoczyli ją, gdy zaczęła wśród nich przebywać. Walcząc z tradycją, w której ją wychowano, z darem i własną tożsamością, księżniczka musi podjąć decyzje, które wpłyną nie tylko na jej kraj, lecz też na jej przeznaczenie. //lubimyczytac.pl
W zeszłoroczne wakacje miałam przyjemność poznać historię Lii – księżniczki Morrighan, którą ominął własny ustawiony ślub. Podczas lektury pierwszego tomu „Kronik Ocalałych” zatytułowanego „Fałszywy pocałunek” bawiłam się świetnie – towarzyszyła mi wartka akcja, ciekawe postaci oraz wątki, końcowa niespodzianka fabularna.
„Zdradzieckie serce” ma jednak już inny klimat. Akcja nie pędzi, większość dzieje się na jednym obszarze – powiedziałabym, że autorka bardziej skupiła się na historii, która może rozwijać się pomimo tego, iż główna bohaterka nie ma na nią wielkiego wpływu, ponieważ jest jeńcem. Część ta daje większą możliwość poznania tej drugiej strony panującego konfliktu. Dotychczas barbarzyńska Venda odkrywa swoje karty przed Czytelnikiem – zaskakuje, a przede wszystkim ukazuje swoje prawdziwe oblicze.
„Człowiek dzierżący wielką władzę chciał tylko jednego. Więcej władzy”Bohaterowie stają przed wieloma wyborami, nawet jeśli wydaje się, że mają związane ręce. Na wierzch wychodzą kolejne intrygi, kłamstwa oraz niedopowiedzenia. Najbardziej spodobało mi się ukazanie relacji międzyludzkich, motywacji, która skłania do podejmowania licznych działań – nic w życiu nie jawi się czarno-białe, nikt nie jest tylko zły lub tylko dobry. Czasem kontrolę nad człowiekiem przejmuje nikczemność – nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć.
Dla mnie pozycja ta była bardzo dobra, ponieważ wciągnęłam się równie mocno jak w przypadku tomu pierwszego, nie mogłam odciągnąć się od książki, co w maturalnej klasie jest niezalecane, ponieważ pochłania wiele cennego czasu, ale co tam. Zaciekawiona, poznałam dalsze losy księżniczki Morrighan i teraz mogę Wam z czystym sercem polecić tę lekturę! Wielkich zwrotów akcji się nie doczekałam, ale spędziłam dobrze czas. Wypadło to trochę gorzej w stosunku do „Fałszywego pocałunku”, ale wielkiego spadku formy nie ma. Wciąż idzie ku nieznanemu.
„Zdradzieckie serce” („Kroniki Ocalałych” 2) Mary E. Pearson, Wydawnictwo Initium 2018, str. 528
To nie moje klimaty.:)
OdpowiedzUsuńNie znam pierwszego tomu niestety ;<
OdpowiedzUsuńNiedługo się zabieram za tę książkę. Pierwszy tom mi się bardzo podobał i mam nadzieję, ten będzie równie dobry. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami w tym klimacie, chociaż ta seria zapowiada się ciekawie ;))
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że książka jest cudowna, choć ja akurat nie uważam, aby ustępowała 1 tomowi :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu tę książkę zacząć... </3
OdpowiedzUsuń