25 marca 2016

Say It. - Paula Bartosiak

Instagram
"BO NIC NIE JEST DO KOŃCA OCZYWISTE ...

Long Beach w Kalifornii to idealne miejsce dla bogatych lekkoduchów,a Bleast High jest typową szkołą plastikowych panienek i przyjstojnych lowelasów.

Kiedy Natt pod wpływem zabiegów siostry przeistacza się w atrakcyjną młodą kobietę, nie podejrzewa nawet, co szykuje dla niej los. Wkrótce oprócz ubrań i kosmetyków starszej siostry przejmuje również jej chłopaka, Jaysona, a przypadkowo poznany Dylan staje się jej najbliższym przyjacielem. kiedy związek z Jaysonem wydaje się nie mieć szans na przetrwanie, okazuje się, że wszystkie te kłopoty są niczym wobec dramatu, który dotknął Dylana. Natt musi sobie poradzić nie tylko z własnym toksycznym związkiem, ale i pomóc swojemu najlepszemu przyjacielowi przetrwać piekło. Szybko uświadamia sobie jednak, że nie na wszystko mamy wpływ, a szczęście i ból potrafi dzielić jedna sekunda." lubimyczytac.pl 

Say It. to debiut Pauli Bartosiak, który w pierwowzorze opublikowany został na platformie Wattpad. Już na samym początku mojej wypowiedzi chciałabym pogratulować autorce wydania swojego opowiadania (nie fanfiction!) w formie książki, ponieważ dla osób piszących na Wattpadzie jest to super sprawa :) Z tego, co zdążyłam się zorientować, na profilu Pauli na powyższej platformie, Say It. jest pierwszą częścią Trylogii Uczuć - druga część (Feel It.) została już zakończona, a trzecia (Do It.) jest w trakcie pisania. To były takie informacje bardziej dla osób, które lubią korzystać i czytać na Wattpadzie, a teraz coś bardziej ze sfery książek papierowych - premiera debiutu, o który się dzisiaj rozchodzi, miejsce miała 1 lutego br., czyli nie było to jeszcze aż tak dawno.

Co mnie skłoniło do sięgnięcia po tę pozycję?

Cóż, nie będę ukrywać, że dawniej czytałam nałogowo przeróżne opowiadania i fanfiction na blogspocie oraz Wattpadzie i uwielbiałam to. Później zrezygnowałam z większości, zostało jedynie kilka bardzo dobrych opowiadań i tych, do których byłam przywiązana. Teraz nie czytam ich w ogóle, główną pałeczkę przejęły zwykłe, papierowe książki i zdążyły już one wyrobić mi gust - jedne rzeczy mi się podobają, drugie nie, a na pozostałe nie zwracam jeszcze tak dużej uwagi.

Głównym impulsem, by sięgnąć po Say It., było przekonanie, że jeśli historię postanowiono opublikować w postaci papierowego przyjaciela, musi być ona naprawdę warta uwagi. Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas czytania przypominały mi się wszystkie irytujące rzeczy, które można dostrzec, czytając opowiadania w Internecie. Miałam nadzieję na wspominanie tych dobrych momentów, jednakże niestety okazało się inaczej. A dlaczego?

Od ogółu od szczegółu

Historia rozgrywa się głównie w Long Beach w Kalifornii, ale też w Oakland. Akcja pędzi, Natt w jednym momencie znajduje się w swoim pokoju, a zaraz jest już na imprezie ze swoją siostrą i tak co chwilę. Jest to co najmniej denerwujące. Przechodząc jednak do wydarzeń, kwintesencją książki zdaje się być głównie toksyczny związek pomiędzy Natt a Jaysonem - na szczęście jest jeszcze wątek poruszający temat przyjaźni i według mnie był on najciekawszy spośród wszystkiego, co zostało przedstawione w historii.

Przyznam, że w porównaniu do tylu bohaterów, których miałam okazję poznać na kartach różnych powieści, postaci z Say It. nie powaliły mnie na kolana - były nierealne, a niektórzy nawet trochę przerysowani, nienaturalni. Zwalam to na debiut, liczę, że kolejne pozycje wychodzące spod pióra autorki będą lepsze i bardziej dopracowane czy przemyślane.

Mam jeszcze jedno zastrzeżenie: wulgaryzmy. Rozumiem, że używa się ich potocznie bardzo dużo, ale, jak dla mnie, było to za wiele i nadawało pewnej sztuczności - jakby za wszelką cenę trzeba było odwzorować sposób mówienia jakiejś osoby. Nie twierdzę, iż powinno pisać się w książkach młodzieżowych poetyckim językiem, ba, czasem, gdy gdzieś natrafi się jakieś brzydkie słowo, przypomni ono o przeznaczeniu danej książki. Jednak, jak już wspomniałam, ilość wulgaryzmów w Say It. odstraszała mnie i nadawała historii sztuczności oraz niesmaku.

Wyrok ostateczny

Podsumowując, spodziewałam się czegoś lepszego - okładka i opis za bardzo mnie zwiodły i postawiłam poprzeczkę książce dosyć wysoko. W trakcie lektury liczyłam się z takim obrotem sprawy, jednak do końca  miałam nadzieję, że może mnie w pewnym stopniu porwie... no cóż, tak się nie stało. Jeśli lubicie czytać opowiadania na Wattpadzie - polecam jak najbardziej, a tym, którzy przeczytali już trochę młodzieżówek tak jak ja, Say It. może wypaść po prostu średnio, jeśli nie gorzej.

Say It. Paula Bartosiak, Wydawnictwo Novae Res 2016, str. 372

5/10 [średnia]

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res!

UDOSTĘPNIJ TEN POST

8 komentarzy :

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ja jestem jakaś dziwna, ale mnie od tej książki odtrąciło to, że ma... anglojęzyczny tytuł. Uwielbiam angielski, mam z nim do czynienia na co dzień, podoba mi się, kiedy wydawnictwa nie zmieniają tytułów angielskich na polskie (bo mają spory związek z treścią - np. książki C. Hoover) ale polski autor? Czemu? I chyba dzięki tej recenzji po części dostałam odpowiedź. Nie miałam pojęcia, że powieść miała swoje początki na Wattpadzie. Jak widać po Twoim tekście, chyba powinna tam zostać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi na tyle kiepsko, że na pewno bym po nią nie sięgnęła. A właśnie to, że coś było publikowane na Wattpadzie, a potem w wersji papierowej przekonałam się, że oznacza kiepską książkę ><

    OdpowiedzUsuń
  4. Wulgaryzmy w książkach są tym, czego nie lubię, sama używam ich rzadko, więc wolę, gdy książki od nich stronią. Książkę dodałam do swoich zapowiedzi i naprawdę chciałam przeczytać, ale teraz powoli tracę entuzjazm. Nie spodziewałam się cudów, ale źle zarysowani bohaterowie są kluczem do trumny dla książki.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi słabo, nie tyle Twoja ocena, która kompletnie mnie nie zachęciła do jej przeczytania, ale też opis książki. Przeczuwam, że to mi się nie spodoba, dlatego lepiej ten debiut ominę szerokim łukiem :/
    U mnie recenzja "Magonii", serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już dużo młodzieżówek, więc obawiam się, że mogłabym mieć podobne zdanie o tej książce. Chyba na razie mnie do siebie nie zachęciła ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspominałam już o tym na jednym blogu (swoją drogą - był do blog Jellyfish, która skomentowała ten post wcześniej ode mnie :p), wspomnę i tu. Niestety, doczekaliśmy momentu, kiedy słabe opowiadanka blogowe, w których główną bohaterką jest niezwykle denerwująca Mary Sue, są publikowane w formie papierowej. Pół biedy, gdyby te teksty były jeszcze dobre, jednak w zdecydowanej większości są najwyżej średnie. Nie wspomnę też o tym, że często opowiadają o tym samym (nastoletnie miłości, przyjaźnie, etc) w bardzo podobny sposób. Dlatego właśnie nie lubię young adult, czy tam new adult - nazwijcie to sobie jak chcecie. ;)

    Ania Shirley u Książkowej Królowej?
    ksiazkowa-krolowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ochh, chyba sobie odpuszczę tę pozycję... Lubię od czasu do czasu przeczytać taką książkę, ale ta mnie nie przekonuje :D Jeśli naprawdę jest jak takie typowe opowiadanie publikowane w internecie, podziękuję :P

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.