13 lutego 2020

Pakt z diabłem – Meghan March

@oxuria
Drapieżny miliarder Jericho Forge nie przegrywa. Nigdy się nie wycofuje i zawsze dostaje to, na co ma akurat ochotę. Nie potrzebuje pozwoleń i nie musi nikogo przepraszać. On może wszystko. Dosłownie. Nie ma żadnych skrupułów. Podobnie jak olśniewająca India Baptiste, zwana Królową Midas, niezrównana pokerzystka, znana z cudownej urody i bezwzględności w grze. Jeśli India postanowi, że musi wygrać, zrobi wszystko, aby to osiągnąć. Nawet jeśli miałaby dać w zastaw samą siebie.

Niestety, zakład z Forge’em nie był dobrym pomysłem. Kobieta spodziewała się, że w ten sposób wygra dziesięć milionów dolarów, pieniądze, od których tak wiele zależało. Jednak tym razem przegrała. Straciła wszystko, co naprawdę kochała. I znalazła się w całkowitej władzy mężczyzny, który najwyraźniej postanowił z niej korzystać zgodnie ze swoimi zachciankami. Ku swojemu przerażeniu India niemal od razu odkryła, że ów brutalny, ale niezwykle męski facet budzi w niej instynkty potężniejsze niż zwykłe pożądanie.

Oto pierwszy tom wspaniałej historii dwóch osobowości, które łączy bezwzględność, siła, upór i magnetyczne przyciąganie. Wszechwładny tyran nie zniesie zuchwałej odwagi. Dumna i niezależna lwica nie ścierpi arogancji bogatego pyszałka. Jednak India i Jericho pożądają siebie nawzajem coraz mocniej i coraz bardziej beznadziejnie. To pragnienie wykracza poza wszystko, czego oboje dotychczas zaznali. Nic nie może powstrzymać bólu, szaleństwa i... czujnych złych ludzi.

Diabła możesz pokochać. Ale nigdy go nie oswoisz!//lubimyczytac.pl

Moja zeszłoroczna lektura „Króla bez skrupułów” była tragiczna, o czym dobrze wiecie. Trochę z przekory, trochę z ciekawości postanowiłam jednak sprawdzić, czy inne historie autorstwa Meghan March również oferują tak niewiele. Sięgnęłam więc po „Pakt z diabłem”, który rozpoczyna nową trylogię („Forge”) i przyznam, że nieźle się zaskoczyłam.

Zacznijmy od tego, że historia toczy się wokół hazardzistów i poker to bardzo ważny element książki. Obok tego pojawiają się wątki tajemnicy (cóż, niestety Wam ich nie zdradzę!), które scalają i napędzają fabułę, nadając tym samym motywację głównej bohaterce – Indii – do postępowania w określony sposób. Ocenę jej postępowania zostawiam, lepiej nie będę się nią zajmować (wiecie: ona chce i nie chce jednocześnie, więc czasem można się trochę pogubić). Mimo wszystko – tak jednym słowem – w tej książce naprawdę się coś dzieje! Fakt – jest to erotyk i trzeba być tego świadomym, ale (w porównaniu do wspomnianego już „Króla bez skrupułów”) scen samego seksu nie ma tutaj aż tak wiele. Zostałam mile zaskoczona tym, że autorka faktycznie skupiła się na stworzeniu historii, która jest w stanie się obronić.

Bohaterowie napisani zostali dość schematycznie – oto dwie temperamentne osoby o mocnych charakterach, które się ze sobą ścierają, ale w pewnym momencie coś poszło nie tak. India traci swój zapał i mi bardziej zaczęła przypominać potulne zwierzątko niż tę „dumną i niezależną lwicę” podkreśloną w opisie. Szkoda, że jej postać została sprowadzona do kobiety całkowicie podległej, bo uwydatnia to tylko władzę, jaką uzyskał nad nią Forge. Skoro o nim mowa, czas na kolejny paradoks – Jericho Forge to facet pozbawiony skrupułów, ale jednak opis ten kłóci się z jego zachowaniem w niektórych sytuacjach. Swoją drogą przyznam, że sposób opisywania swoich głównych męskich bohaterów Meghan March wychodzi dość zgrabnie, ale i zabawnie. Gwarantuję Wam, że po przeczytaniu tej książki nie spojrzycie już w ten sam sposób na Aquamana czy pirata.

Nie spodobało mi się w tej historii uprzedmiotowienie kobiet. I chociaż wiem, że fabuła została wyssana z palca, wciąż raziło mnie w oczy ciągłe powtarzanie przez któregokolwiek z bohaterów słów w stylu: „ona jest tylko moja”, „nie będziesz jej miał”, „wszedłem w jej posiadanie” itd. Zdaję sobie sprawę, że jest to coś popularnego, jeśli chodzi o romans i literaturę erotyczną, ale jeśli komuś z Was by to przeszkadzało – ja tylko ostrzegam. Trochę się tego znajdzie. 

Podsumowując, po pierwszym feralnym podejściu do twórczości Meghan March, kolejne pokazało, że jeśli chce się stworzyć książkę, w której toczy się jakaś faktyczna akcja (poza opisywaniem przygód seksualnych), to można tego dokonać. No i warto dawać kolejne szanse! Bo tym razem sięgnę po kolejne tomy – zwłaszcza po zakończeniu, jakie zaserwowała autorka. 

Meghan March, „Pakt z diabłem”, (#Forge 1), tłum. Marcin Kuchciński, Editio Red 2020, s. 240.
Post powstał we współpracy z wydawnictwem.
UDOSTĘPNIJ TEN POST

15 komentarzy :

  1. Mam ją w planach, jestem ciekawa jak ja ją odbiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie jestem do końca przekona. Również nie podoba mi się uprzedmiotowanie kobiet.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś niedawno zaczęło dopiero rzucać mi się to w oczy i... no, trochę tego jest. Więc jeśli chce się tego unikać, to wolę ostrzec ;)

      Usuń
  3. Świetnie, że tym razem autorka Cię nie zawiodła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ogólnie lubię jej powieści, są takie na leniwy wieczór idealne :) Ale faktycznie druga seria jest lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze to nie mój gatunek, ale jak ja nienawidzę potulnych bohaterów! Nie tylko bohaterek, tylko właśnie bohaterów... Szlag mnie wtedy trafia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To w ogóle nie są moje klimaty, więc daruję sobie... :)

    Serdecznie zapraszam na rozdanie u mnie:
    ROZDANIE na lustrzanej nadziei

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dużo o niej słyszałam i jestem jej naprawdę ciekawa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czuje że powieśc powinna przypaść mi do gustu. Lubię takie klimaty aczkolwiek autorki nie kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Już spotkałam się gdzieś z tą książką i mam w planach ją przeczytać :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już po samej okładce wiem, że po tę książkę bym nie sięgnęła, nie moja tematyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, okładka odzwierciedla tutaj akurat tematykę, pod tym względem jest trafiona ;)

      Usuń
  11. Z jednej strony czasem mam ochotę na takie książki, a z drugiej jak wyobrażam sobie wypożyczenie takiej z biblioteki to czuję olbrzymi cringe na myśl o konfrontacji z bibliotekarką haha a kupowanie ograniczam ostatnio i kupuję naprawdę mało książek #proud ;P
    Może kiedyś, zobaczymy^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie podniosłaś całkiem ciekawy temat! Czy wybór lektur, które wypożyczamy, powodowany jest tym, co pomyślą sobie o nas bibliotekarze? Warto się nad tym zastanowić, bo to całkiem ciekawa kwestia i, jak pokazuje Twój przykład, aktualna!

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.