1 maja 2019

Wojna domowa. Powieść Uniwersum Marvela – Stuart Moore

Niesamowita historia o konflikcie w Uniwersum Marvela!

Iron Man i Kapitan Ameryka stanowią trzon Avengersów, najlepszej grupy superbohaterów. Kiedy w wyniku tragicznej potyczki miasto Stamford doznaje wielkich zniszczeń i giną setki jego mieszkańców, rząd USA domaga się, by wszyscy superbohaterowie zdjęli maski i zarejestrowali swoje supermoce. Tony Stark — Iron Man — uważa, że to przykra, ale konieczna decyzja. Kapitan Ameryka traktuje ją zaś jako nieakceptowalny zamach na wolności obywatelskie.

Tak rozpoczyna się wojna domowa.

Oficjalna powieść Uniwersum Marvela na motywach kultowego komiksu, którego sprzedaż przekroczyła pół miliona egzemplarzy. //lubimyczytac.pl

W ostatnich latach zainteresowanie Marvelem znacznie wzrosło głównie przez premiery kolejnych filmów należących do Marvel Cinematic Universe (MCU) – a ostatnio szczególnie przy okazji trzeciej (2018) i czwartej (2019) części Avengersów: „Infinity War” oraz „Endgame”. Wcale mnie to nie dziwi, ponieważ jedenaście lat i ponad dwadzieścia filmów, które w pewien sposób się łączą to nie byle wyczyn i produkcje na taką skalę nie zdarzają się często. Filmowe przygody komiksowych bohaterów różnią się jednak od pierwowzorów i w „Wojnie domowej” Stuarta Moore'a jest to dobrze widoczne (w 2016 roku swoją premierę miał film, będący trzecią częścią przygód Kapitana Ameryki, o tytule „Civil War” – polski tytuł to „Wojna bohaterów” inspirowany komiksem o tej samej nazwie).

Na fali popularności całej tej franczyzy postanowili skorzystać wydawcy, ale myślę, że fanom uniwersum jest to całkowicie na rękę. Owszem, w powieści „Wojna domowa”, która jest adaptacją powieści graficznej Marka Millara i Steve'a McNivena, występuje o wiele więcej postaci niż przedstawiono w filmach, ale dla kogoś, kto nie czytał komiksów, może być to dobry wstęp do poznania ich. Z tych mniej znanych znajdziemy tutaj Daredevila, Cloaka, Dagger, Goliata, Fantastyczną Czwórkę, X-Menów, ale i takich, których nawet ja nie kojarzyłam wcale: She-Hulk, Tigrę, Wiccana, Hulklinga i innych. Pojawia się nawet Wonder Woman! W pewnym momencie przyznaję, że można lekko się pogubić od takiej ilości tych postaci, jednak nie oni wszyscy stanowią trzon całej fabuły, więc nie powinien być to aż taki duży problem – ja dałam radę!

O samej fabule mówić dużo nie będę, bo głównie opiera się ona na konflikcie wartości między Kapitanem Ameryką a Iron Manem i tymi, którzy stoją za nimi murem. Spodobało mi się zwrócenie uwagi na wątki poboczne, zwłaszcza na Spider-Mana, chociaż jego postać w książce przedstawiona została inaczej od tej, którą już znam z popkultury. Przede wszystkim większość scen – te zawierające chwile walki lub nie – zostały opisane tak, że czyta się je „gładko”, czasem z zapartym tchem i choć nie jest to może język górnolotny, całkiem dobrze się czyta i budowane jest napięcie. 

Wydawnictwo Insignis postarało się i – moim zdaniem – „Wojnę domową” wydało z okładką lepszą od oryginału. Do tego przekład jest dobry, chociaż niektóre nazwy dziwnie czyta się w polskiej wersji, nieważne jak zostałyby przełożone (tytuły filmów przeważnie uznaję te oryginalne jak np. „Endgame” czy „Infinity War”). 

Podsumowując, starcie między dwoma Avengersami w wersji książkowej do mnie przemówiło. Ukazanie przez autora psychiki bohaterów, którzy musieli opowiedzieć się po którejś stronie, było wyzwaniem, jakiemu według mnie podołał, choć fenomenalnym bym tego nie nazwała. Warto pamiętać, że nie jest to coś nowego – to tylko kolejna odsłona tego, co już wiemy z komiksów bądź filmów, więc nie miejcie dużych wymagań. Po prostu korzystajcie z możliwości przeżywania tych wydarzeń na nowo! Fanom polecam zdecydowanie.

„Wojna domowa. Powieść Uniwersum Marvela” Stuart Moore, Wydawnictwo Insignis 2019, str. 388


UDOSTĘPNIJ TEN POST

5 komentarzy :

  1. Wow, nie miałam pojęcia, że taka książka w ogóle istnieje! :D Fanem Marvela jestem zdecydowanie (jutro idę na Endgame :o też używam oryginalnych tytułów, polskie do mnie nie przemawiają w większości xD), ale nie wiem, na tę książkę nie mam ochoty. Jeśli już miałabym czytać o przygodach superbohaterów to w formie komiksów (co mi się zresztą bardzo marzy! ale czuję się w tym pogubiona i nawet nie wiem, do czego zacząć xD).

    STREFA CZYTANIA ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygotuj się emocjonalnie na seans! I tak, ja też nie wiedziałabym od czego zacząć, bo komiksów jest tak dużo, że głowa mała! :D

      Usuń
  2. Zapisuję sobie tytuł :) Nie słyszałam o niej wcześniej :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja słyszałam o tej książce, ale nie byłam pewna, jak wypadnie jakościowo. Z tego, co piszesz, nie jest źle, ale ja chyba jednak pozostanę wierna komiksowemu oryginałowi. Mam wrażenie,że ta książka to takie trochę odcinanie kuponów od popularności uniwersum Marvela - coś, co już było, ale ubrane w nową formę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, jak pisałam w poście, to tylko kolejna odsłona tego, co już wiemy, ale dla kogoś, kto nie odnajduje się dobrze w komiksach lub po prostu ich nie lubi, jest to alternatywa ;)

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.