Gdy moje ciało zostaje odnalezione, sprawy się komplikują. Emma natychmiast staje się pierwszą podejrzaną, więzienie nie jest najgorszym, co może ją spotkać. Człowiek, który mnie zabił, wciąż jest na wolności…//lubimyczytac.pl
Sara Shepard jest tego typu autorką, do której czasem wracam, chociaż wiem, iż nie mogę spodziewać się wiele. Prawie każdy tom czy to „Słodkich kłamstewek”, czy „Gry w kłamstwa” opiera się na tym samym schemacie – przychodziło mi to na myśl każdorazowo po przeczytaniu kolejnych tworów Shepard. „Słodka zemsta” jest szóstym i zarazem ostatnim tomem tej drugiej serii (która swoją drogą została zakończona na mniejszej ilości pozycji niż sławne PLL liczące ich aż szesnaście plus dodatki). W tym przypadku także powinnam od początku wiedzieć, że autorka z pewnością zastosuje się do swojej zasady, jednak zlekceważyłam to i w trakcie czytania dość mocno oberwałam w twarz faktem dręczącym Czytelnika od samego początku opowieści. Otóż, jak na zakończenie serii przystało, nadchodziła chwila rozwiązania zagadki śmierci Sutton jak i otrzymania odpowiedzi na wszelkie pytania, które narodziły się w pewnych momentach historii. Jak wiadomo, zawsze dostajemy jeszcze więcej pytań niż satysfakcjonujących nas wyjaśnień i tak stało się i tym razem. Chociaż nie bójcie się – zakończenie to zakończenie i sprawą bliźniaczki Shepard zajęła się przyzwoicie.
Cóż mogę więcej powiedzieć o samej fabule? Jak zwykle, mamy (jak dla mnie) słynny schemat Sary Shepard – początki wskazują na potencjalnego winowajcę, gdy tak naprawdę pod koniec wydarzy lub okaże się całkiem coś innego i w moim przypadku szokującego. Tak, autorka potrafiła mnie zadziwić, jednak jest to całkowicie moja wina! Jak wspominałam, czułam się, jakbym dostała w twarz za uśpienie swojej czujności i mam za swoje. Mimo wszystko, cieszę się, że mam za sobą już całą serię i pewnie było to moje ostatnie spotkanie z twórczością Shepard – PLL sobie odpuściłam.
Język, jak zwykle, nie przysparza Czytelnikowi trudności, wręcz przeciwnie – pozycję przeczytać można w dzień lub dwa. Narracja zmarłej Sutton ułatwia zrozumienie tego, co tak naprawdę stało się w kanionie Sabino jak i późniejszej sieci kłamstw, która została utkana przez mordercę. Jako przerywnik w wymagającej literaturze książka jest dobra, można spędzić sympatycznie czas (chyba że kogoś taki typ młodzieżówek męczy, wtedy będzie się najprawdopodobniej irytował). W moim przypadku seria jako całość była w porządku, ale w porównaniu do połowy „Słodkich kłamstewek”, przez którą przebrnęłam z trudem, „The Lying Game” okazała się o wiele lepsza. Myślę, iż wzięło się to z tego, że PLL zrobiło się trochę naciągane przez wzgląd na ilość tomów, jaką liczy, chociaż równie dobrze powodem może być całkiem co innego.
Jeśli miałabym zarekomendować komuś „The Lying Game”, byłaby to z pewnością osoba, która lubi pióro Sary Shepard jak i młodzieżówki w klimacie życia bogatych dziewcząt mieszkających w niewielkich miastach i znajdujących się w zasięgu anonimowego prześladowcy. Całkiem dobrą opcją jest także przeczytanie serii w oryginale – język nie jest zbyt wymagający, co ułatwia sprawę. Piąty tom („Aż po grób”/„Cross My Heart, Hope to Die”) pochłonęłam po angielsku dwa lata temu i nie była to jakaś męcząca sprawa a jedynie podszlifowanie swoich umiejętności językowych.
„Słodka zemsta” Sara Shepard, Moondrive 2016, str. 320
6/10 [niezła]
Był czas, w którym dużo słyszałam o tej autorce i jej twórczości, ale nigdy nie zwróciłam na nią większej uwagi. Po przeczytaniu Twojej recenzji dochodzę do wniosku, że nie czułabym satysfakcji z lektury. Nie przekreślam samej autorki, być może inne jej dzieło bardziej mnie zaintryguje.
OdpowiedzUsuńUdało mi się przejść przez dwa pierwsze tomy Pretty Little Liars, ale zakończyłam naszą przygodę, przez co po tę serię nie będę sięgać.
OdpowiedzUsuńJak już wiesz, ja i Shepard się nie lubimy, więc sobie to odpuszczę.
OdpowiedzUsuń