8 września 2020

Negatyw szczęścia: Fine – Ludka Skrzydlewska

@oxuria 


Nieoczekiwanie życiem zawodowym Sashy po raz kolejny wstrząsnęły silne turbulencje. Dziewczynę zwolniono z mediolańskiego domu mody Di Volpe pod zarzutem przekazywania konkurencji poufnych danych. Niestety, dowody świadczą na niekorzyść Sashy: właściciel konkurencyjnego domu mody, Andre Debreu, od lat przyjaźni się z matką pechowej pani fotograf, a e-mail z przeciekiem został wysłany z jej komputera.

Wygląda na to, że ktoś celowo kieruje podejrzenia na młodą Polkę. Rozżalona fałszywymi oskarżeniami Sasha postanawia na własną rękę poszukać prawdziwego szpiega. Krąg podejrzanych jest całkiem spory. I nie można z niego wykluczyć matki Sashy, którą wydaje się łączyć z Andre coś więcej niż tylko nić sympatii.

W winę dziewczyny nie wierzy Alessandro, syn właścicielki Di Volpe. Relacje między nim a Sashą, niegdyś dalekie od przyjaznych, nabierają gorącego charakteru...//lubimyczytac.pl

Fine stanowi bezpośrednią kontynuację Negatywu szczęścia. Inizio – oznacza to, że nie należy pomijać pierwszego tomu, ponieważ historia będzie niepełna i pozbawiona początku. Mogłoby się wydawać, iż Czytelnik poznał na tyle relację Sashy i Alessandra w Inizio, że będzie mógł przewidzieć, jak rozwinie się ona dalej i – poniekąd – jest to stwierdzenie prawdziwe. 

Drugi tom w dużej mierze przedstawia kłopotliwą sytuację, w jakiej znalazła się główna bohaterka. Utrata posady i oskarżenia kierowane w jej stronę wstrząsnęły życiem i dumą Sashy. Początkowo kontynuacja zdawała się być nastawiona na wątek bardziej sensacyjny i odnalezienie sprawcy zamieszania było na pierwszym miejscu. Mimo to – niestety – w połowie Fine sprawa na dobre się rozwiązuje, a na pierwszy plan wypływa ponownie relacja Polki i Włocha. Taki obrót sytuacji nie byłby taki zły, gdyby nie nastawienie upartej Sashy – wciąż i wciąż znajdowało się coś, co uniemożliwiało jej podjęcie decyzji, określenie się w stosunku do Alessandra i w konsekwencji można odczuć… znużenie. 

W całym tym wątku związanym ze zwolnieniem i potajemnym demaskowaniem szpiega zabrakło napięcia – na to mogło złożyć się wiele czynników (m.in. ciągłe kłótnie i niedopowiedzenia głównych bohaterów, które skutecznie wywoływały emocje, ale bliższe tym towarzyszącym przewracaniu oczami), chociaż – tutaj przyznam – że nie wpadłam do końca na to, kim okazał się winowajca. Stwierdzić więc mogę, iż kwestia wspomnianej sensacji jest dyskusyjna – z jednej strony to był dobry ruch ze strony autorki, jednak nie do końca tutaj coś zagrało.

Jak już pisałam o pierwszej części, Negatyw szczęścia (teraz mogę to ująć jako całość) wypada nieco gorzej w stosunku do Po godzinach (które – jak już zostało ustalone – jest tekstem późniejszym, a co za tym idzie, bardziej przemyślanym i, nie ma co ukrywać, lepszym). Zarówno romans jak i wątek sensacyjny wypadły o wiele lepiej w tej drugiej opowieści. Jednak warto pamiętać, że Negatyw… okazał się i tak bardzo dobry w stosunku do poszczególnych historii, które widnieją na platformach internetowych. Ba, nawet mogę rzec, że samo czytanie dawało więcej przyjemności niż inne wydane kwiatki literatury zaliczanej do romansu. Bez wahania mogę polecić tę dwutomową opowieść osobom, które liczą na chwilę odpoczynku – obyście poczuli ten włoski klimat!

Ludka Skrzydlewska, Negatyw szczęścia: Fine (#2), Editio Red 2020, s. 368.
Post powstał we współpracy z wydawnictwem.
UDOSTĘPNIJ TEN POST

5 komentarzy :

  1. Mam w planach przeczytać tę książkę w trochę dalszej perspektywie czasowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to się najbardziej jednak czaję na "Po godzinach" oraz "Sentymentalną bzdurę". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Po godzinach" jak najbardziej warto! A Bzdurka już czeka u mnie na przeczytanie ;)

      Usuń
  3. Aktualnie wolę zupełnie inne klimaty, więc raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.