@oxuria |
Basia ma 39 lat i 15-letnią córkę Karolę (z którą toczy nieustanne boje, bo obie mają rogate dusze). Poznajemy je obie, gdy jadą lekko rozklekotanym autem Basi do Jędrzejowa Podlaskiego. Basia, która uciekła z rodzinnego miasteczka zaraz po maturze, wraca do domu. Nie wiemy, jaka historia się za tym kryje, ale jest oczywiste, że w Warszawie, w której spędziła ostatnie 20 lat, spotkała ją jakaś klęska. Rozwód – to raz. Ale ona wraca z niczym: ma trzy walizki, kota w transporterku i komputer. Nie ma mieszkania. Nie ma pieniędzy. Z jakiegoś powodu musi wrócić do domu rodziców. Jej ojciec, Marek, jest dyrektorem państwowej stadniny koni. Ojciec proponuje Basi wakujące stanowisko asystentki w stadninie. Basia wchodzi w świat koni, z którego chciała kiedyś uciec.
Czy Basi uda się odnaleźć szczęście?//lubimyczytac.pl
Duet pisarski Justyny Bednarek i Jagny Kaczanowskiej był mi obcy – słyszałam wcześniej tylko jakieś strzępki informacji o ich poprzedniej serii, do której należy m.in. „Ogród Zuzanny”. Nie miałam więc wygórowanych oczekiwań i nie nastawiałam się w żaden sposób. Podejrzewam, że była to jedna z lepszych decyzji, jakie mogłam podjąć przed lekturą „Galopem po szczęście”.
Początkowo miałam duży problem, by historia mnie w jakiś sposób zaintrygowała. Wiele rozpoczętych wątków, postaci – nic nie było mnie w stanie zainteresować. Do tego główna bohaterka, Baśka, to niby dorosła kobieta, ale potrafiła zachowywać się w stosunku do swoich rodziców jak jej nastoletnia córka. Nie powiem, znoszenie jej było dość ciężkie, ale wraz z każdą kolejną przewracaną stroną akcja nabierała i tempa, i sensu. To jest dość znaczące, ponieważ zagłębiając się coraz bardziej w motywy Basi uciekającej przed dwudziestoma latami z miasteczka, w całej historii trybiki w końcu zaczynają wskakiwać w odpowiednie miejsca.
W książce znajduje się opis typowego polskiego miasteczka pełnego ciekawskich i wszystkowiedzących ludzi, ale całość została dość dobrze przemyślana, ponieważ czytelnik ma możliwość poznania wielu perspektyw – jak wspomniałam, w historii przeczytać możemy o losach wielu postaci zamieszkujących w Jędrzejowie Podlaskim. Ciekawe jest jednak to, że wszyscy mają ze sobą coś wspólnego, są jakby połączeni niewidzialną nicią. Jak to wszystko się skończy – przekonajcie się sami.
Po przezwyciężeniu początkowych trudności „Galopem po szczęście” okazało się być całkiem dobrą lekturą o m.in. rozprawianiu się z własną przeszłością, prawdziwym znaczeniu rodziny. I chociaż zaliczać jej nie będę do moich ulubionych, pozostawiła po sobie miłe wrażenie.
Duet pisarski Justyny Bednarek i Jagny Kaczanowskiej był mi obcy – słyszałam wcześniej tylko jakieś strzępki informacji o ich poprzedniej serii, do której należy m.in. „Ogród Zuzanny”. Nie miałam więc wygórowanych oczekiwań i nie nastawiałam się w żaden sposób. Podejrzewam, że była to jedna z lepszych decyzji, jakie mogłam podjąć przed lekturą „Galopem po szczęście”.
Początkowo miałam duży problem, by historia mnie w jakiś sposób zaintrygowała. Wiele rozpoczętych wątków, postaci – nic nie było mnie w stanie zainteresować. Do tego główna bohaterka, Baśka, to niby dorosła kobieta, ale potrafiła zachowywać się w stosunku do swoich rodziców jak jej nastoletnia córka. Nie powiem, znoszenie jej było dość ciężkie, ale wraz z każdą kolejną przewracaną stroną akcja nabierała i tempa, i sensu. To jest dość znaczące, ponieważ zagłębiając się coraz bardziej w motywy Basi uciekającej przed dwudziestoma latami z miasteczka, w całej historii trybiki w końcu zaczynają wskakiwać w odpowiednie miejsca.
W książce znajduje się opis typowego polskiego miasteczka pełnego ciekawskich i wszystkowiedzących ludzi, ale całość została dość dobrze przemyślana, ponieważ czytelnik ma możliwość poznania wielu perspektyw – jak wspomniałam, w historii przeczytać możemy o losach wielu postaci zamieszkujących w Jędrzejowie Podlaskim. Ciekawe jest jednak to, że wszyscy mają ze sobą coś wspólnego, są jakby połączeni niewidzialną nicią. Jak to wszystko się skończy – przekonajcie się sami.
Po przezwyciężeniu początkowych trudności „Galopem po szczęście” okazało się być całkiem dobrą lekturą o m.in. rozprawianiu się z własną przeszłością, prawdziwym znaczeniu rodziny. I chociaż zaliczać jej nie będę do moich ulubionych, pozostawiła po sobie miłe wrażenie.
„Galopem po szczęście” Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska, Wydawnictwo W.A.B. 2019, str. 430
Post powstał we współpracy z wydawnictwem.
Jeśli tylko będę miała możliwość przeczytania tej książki, na pewno z niej skorzystam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Przyznam, że nie jestem do niej przekonana :)
OdpowiedzUsuńPotrzeba czasu, by się w nią wkręcić, a tego najbardziej brakuje :D
UsuńZ chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuń"Ogród Zuzanny" wspominam wyjątkowo pozytywnie. Chętnie sięgnę ponownie po duet tych pań :)
OdpowiedzUsuń