31 października 2019

Księżniczka i tajny agent – Nora Roberts

@oxuria
Księżniczka Gabriella de Cordina zostaje porwana pomimo stałej ochrony. Cudem ucieka porywaczom, ale pod wpływem dramatycznych wydarzeń traci pamięć. Nie wiadomo, kto i dlaczego ją uprowadził. Nadal jednak zagraża jej niebezpieczeństwo, dlatego rodzina angażuje wysokiej klasy specjalistę. Nonszalancki Amerykanin Reeve MacGee to były tajny agent. Doskonale radzi sobie ze wszystkim, ale staje się bezbronny wobec uczucia do zachwycającej i wrażliwej kobiety, którą ochrania.//lubimyczytac.pl

„Księżniczka i tajny agent” Nory Roberts to romans chyba w każdym tego słowa znaczeniu. Dodam tylko, że niekoniecznie w tym pozytywnym sensie. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością wspomnianej autorki, jednak postanowiłam, że kiedyś trzeba przecież przekonać się na własnej skórze, czemu zawdzięcza ona swoją sławę. I zdradzę Wam, że dalej tego nie wiem!

Dla ścisłości – byłam nastawiona neutralnie do lektury, bo najzwyczajniej w świecie potrzebowałam tylko czegoś, co zapewni mi chwilę wytchnienia pomiędzy tekstami na zajęcia. Nawet to nastawienie nie pomogło! Wiem, że fabuła nie musiała nawet zachwycać, ale według mnie ciekawa czy wciągająca akcja jest akurat jedną z podstaw, by móc uznać książkę za przynajmniej dobrą. Tutaj tego niestety zabrakło. Podany na tacy został punkt wyjściowy, od którego zdarzenia prowadzą do bardzo przewidywalnego celu.

Przechodząc dalej, bohaterowie po prostu istnieją – mówią (czasem myślą), chodzą, wykonują różne czynności, ale kompletnie brak im jakiegokolwiek portretu psychologicznego. Może jednak miałam za duże wymagania? Jak wspomniałam, starałam się ich nie mieć, ale nie da się nie wymagać chociaż jakiegoś tła (nie tylko emocjonalnego, które jest trochę blade) – refleksji, zastanowienia się. Pewnie przywykłam już do tego, że zawsze coś w tym stylu się pojawiało w takich książkach, jednak ewidentnie odczuwałam ten brak jakiejś głębszej myśli. Było... płytko.

Korekta – chyba w tej kwestii odnotowałam największe braki. Naprawdę, już nawet fabuła chowała się przy tym aspekcie. Jeśli jesteście bardzo wyczuleni na drobne chochliki, nie przetrwacie. Ostrzegam, że nawet ktoś względnie nieprzywiązujący do tego wagi może mieć lekki problem. Średnio co parę stron na końcach zdań brakuje kropek, do tego dialogi są dziwnie, chaotycznie ułożone. Złóżcie to sobie w całość. Nie pisze mi się o tym łatwo, bo wiem, że ktoś wymieniony z nazwiska poświęcił swój czas, by tą korektą się zająć, jednak wywołuje to dyskomfort u czytelnika. Osobiście pod takim tekstem bym się najzwyczajniej w świecie nie podpisała, co tu dużo mówić.

Wpływ na całokształt może mieć fakt, iż książka pierwotnie wydana została w roku 1986. Tłumaczyłoby to wiele, ponieważ ponad trzydzieści lat to jednak kawał czasu i zmianie po kolei ulegało wszystko w świecie: mentalność, nauka, codzienność, technologia. W każdym razie w dzisiejszych realiach i natłoku wydawniczym znaleźć można o wiele lepsze lektury, które przede wszystkim zaciekawią oraz skłonią nawet do niewielkich refleksji. Zadecydujcie sami, ale weźcie pod uwagę to, co zawarłam powyżej – być może unikniecie wielkiego rozczarowania!

„Księżniczka i tajny agent” („Księstwo Cordiny” #1) Nora Roberts (tłum. Magdalena Nagórska), Wydawnictwo HarperCollins 2019, str. 288
Post powstał we współpracy z wydawnictwem.
UDOSTĘPNIJ TEN POST

5 komentarzy :

  1. Hmmm, w końcu muszę przeczytać jakąś książkę Nory Roberts :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpuszczam, jakoś nie ciągnie mnie do tej autorki xD

    www.whothatgirl.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem, remat ciekawy, ale obawia się tego wykonania :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.