20 stycznia 2019

Wiara, miłość, śmierć – Peter Gallert, Jörg Reiter

Czy w świecie pełnym przestępstw można jeszcze w cokolwiek wierzyć?

Duisburg. Na moście nad Renem stoi policjant gotowy do skoku. Duchowny Martin Bauer, chcąc go powstrzymać, wspina się na barierkę i sam rzuca się w toń. Zaskoczony funkcjonariusz skacze mu na pomoc. Wspólnie dopływają do brzegu. Bauer zaryzykował i wygrał. Jednak kilka godzin później policjant ginie po upadku z dachu garażu. Wszystko wskazuje na samobójstwo − przeciwko mężczyźnie toczyło się dochodzenie w sprawie nadużyć finansowych. Bauer nie wie już, w co ma wierzyć, a rodzina zmarłego tylko pogłębia jego wątpliwości. Szukając prawdy, stawia wszystko na jedną kartę…//lubimyczytac.pl

Niemiecki duet w postaci Petera Gallerta oraz Jörga Reitera postanowił zestawić świat przepełniony zbrodnią, krwią z wiarą, idealizmem. Słysząc o duecie śledczych złożonym z duchownego  (ewangelickiego) i pani funkcjonariusz, nasuwać mogą się skojarzenia z takimi programami jak nasz dobry polski „Ojciec Mateusz” (który oryginalnością nie grzeszy – oparty jest na włoskim pierwowzorze). Dla wielbicieli ciekawskiego i zmotywowanego księdza nie trzeba dodawać nic więcej oprócz tego, iż „Wiara, miłość, śmierć” będzie bez wątpienia satysfakcjonującą lekturą. Może zastąpić jeden odcinek powyższego serialu (ale za to jaki byłby on rozbudowany!).

Książka intryguje od samego początku – Czytelnik od razu zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, chociaż później tempo odrobinę zwalnia, by w odpowiednim momencie znów powrócić do odpowiedniej prędkości. Historia nie jest jednak jedną z tych, których nie da się do końca przewidzieć, co może przeszkadzać, ale raczej w niedużym stopniu. Niewątpliwym plusem jest kreacja jednego z głównych bohaterów – duchownego Martina Bauera, błyskotliwego, ale i poszukującego wciąż prawdy, dobra i sprawiedliwości, można by rzec, że jest idealistą (znajdował cytaty z „Biblii” na dosłownie każdą sytuację!). Mimo całej jego postaci wiadomo, że takim dobrym duszom zawsze wieje wiatr w oczy, więc i w tym przypadku trzeba spodziewać się zwrotów akcji, jakiejś bitki (nie każdy pokornie i cicho toleruje wściubianie nosa w nieswoje sprawy) czy rozlewu krwi. Jak wspomniałam, asystowała mu funkcjonariuszka Verena Dohr, której jednak było dla mnie za mało razem z jej rzekomą rezolutnością, ale prawdziwą już stanowczością. Zdaje mi się, iż jej postać została niedopracowana i tym samym zepchnięta gdzieś na bok – nawet wątek jej życia osobistego ograniczono do może dwóch sytuacji opisanych ogólnikowo, jakby z góry założono, że są one nieważne dla fabuły, albo wymyślono je pod wpływem chwili, by później całkiem o nich zapomnieć. 

Z emocjami towarzyszącymi czytaniu jest różnie – w jednej chwili wydaje się, że nastąpi jakiś przełom bądź kulminacyjny moment, po czym albo to coś szybko się kończy i pozostawia po sobie niedosyt, albo po chwili po prostu ginie pod warstwą kolejnych wydarzeń, które te emocje wygaszają i odczuwa się samą przyjemność z czytania, nic więcej. Nawet jeśli sam ten proces w większości odbył się bez fajerwerków, było to dobre. Książka nie sprawiała, bym chciała rzucać nią o ściany przez jej niedorzeczność lub brak logiki, dlatego uważam, że jest w stanie się wybronić i w moich oczach stać się pozycją, której lektury nie uważam za stratę czasu. Chociaż moim najlepszym kryminałem w życiu nie zostanie. 

„Wiara, miłość, śmierć” („Kroniki Martina Bauera” #1) Peter Gallert, Jörg Reiter, Wydawnictwo Initium 2019, str. 416
UDOSTĘPNIJ TEN POST

1 komentarz :

  1. Książka już czeka w mojej biblioteczce, więc na pewno będę ją czytać. 😊

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.