"Lady Jane Rievaulx, dwórka królowej Elżbiety I, oczekuje przybycia na dwór powracającego z wojny Jamesa Laceya. Uczucie tych dwojga przez lata było poddawane wielu próbom. Po zerwaniu zaręczyn ze starszym bratem Jamesa lady Jane poślubiła wbrew woli ojca starszego szlachcica. Teraz, jako młoda wdowa, niezależna i piękna Jane w walce o własne szczęście musi stawić czoło utartym obyczajom. Czy uda jej się uniknąć zaaranżowanego małżeństwa ze znienawidzonym cudzoziemcem? Czy James Lacey zdąży wrócić, aby wybawić ją z opresji i ocalić ich trudną miłość?"
✖
Demony miłości to następna część Kronik rodu Lacey, lecz autorka nie skupia się w tej historii głównie na Willu i Ellie, których zmagania z życiem i otoczeniem mogliśmy poznać w tomie pierwszym. Drugi przeznaczony jest dla lady Jane - kobiety, która sprzeciwiła się ojcu i podjęła ryzykowną decyzję o odrzuceniu propozycji małżeństwa z hrabią Dorset. Poznajemy ją bliżej, możemy zajrzeć jej w głąb duszy... jednym słowem dowiadujemy się o niej wszystkiego. Tak, jak sądziłam jeszcze podczas czytania Alchemii miłości, coś zaczęło dziać się pomiędzy Jamesem, młodszym Laceyem, a właśnie szanowną teraz już markizą Rievaulx.
"Tak to jest, kiedy człowiek czuje niechęć do samego siebie - pomyślał ponuro. - W pokrętnym odruchu pragnie wtedy zadawać innym ból, aby odczuli gorycz życia - a kiedy to uczyni, sam gorzko żałuje."
Bardzo pozytywnym bohaterem, który trochę przyćmił głównych bohaterów nie tylko swoim wątkiem miłosnym z Milly, co po prostu sobą i swoim stylem bycia, był Diego - czarnoskóry Negr. Służył on Laceyom, był im wierny, stał się ich bliskim przyjacielem i nigdy ich nie zawodził. O takim słudze można było sobie tylko pomarzyć. Czasami aż trudno było uwierzyć, że to tylko człowiek, ponieważ był bardzo mądry, spostrzegawczy i błyskotliwy.
Jednak książka to nie tylko opowiadanie o romansach czy wielkiej miłości, lecz także dostrzec możemy co wojna czy wyprawy wojenne robią z psychiką człowieka. Może i jest to przelotny epizod w książce, aczkolwiek ja go wyłapałam, bo taki widok, jaki miał przed sobą James i bezradność, jaką czuł... nie życzmy tego nikomu, chociaż takie były wtedy realia.
Wiadomo także nie od dziś, że akcja fabuły rozgrywa się podczas panowania dynastii Tudorów. Dowiadujemy się paru ciekawostek o królowej Elżbiecie I, która rządziła w tym czasie. Nie powiem, że książka ta jakoś totalnie mnie zaskoczyła, lecz raczej bardzo miło spędziłam z nią czas - wczułam się w klimaty tej epoki i w język, którym pisze Edwards.
"[...] terytorium nie tak łatwo jest zawłaszczyć i nie wystarczy, że ktoś pierwszy postawi na nim stopę, aby mógł je obwołać swoim. Liczy się ten, kto naprawdę je zamieszkuje."
Mimo, iż ogólnie historia jest bez zarzutu, według mnie pierwszy tom jest na wyższym poziomie. Być może dlatego, że losy Willa i Ellie bardziej mnie ciekawiły? No cóż, nie jestem w stanie tego sprecyzować, lecz wiem, że Demony miłości otrzymują troszkę niższą ocenę od swojej poprzedniczki. Czy polecam? Jeśli macie ochotę, czytajcie!
✖
Tytuł: Demony miłości (Kroniki rodu Lacey #2)
Autor: Eve Edwards
Wydawnictwo: Literacki Egmont
MOJA OCENA: 8/10 [bardzo dobra]
Przykro mi, zdecydowanie nie dla mnie takie historyczne romanse ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem, co sądzić o tej serii... Niby lubię tego typu książki, ale ostatnio jakoś nie mogę wczuć się w ich klimat. Chyba na razie daruję sobie. Może kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńKroniki rody Lancey mam na oku już od dawna, jedynie brakuje mi sposobności, by je zdobyć (ciągle wszystkie części są w bibliotece wypożyczone)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele o tej serii i mam nadzieję, że uda mi się ją znaleźć w bibliotece. I oczywiście liczę na to, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książka wydaję się interesująca, może sięgnę po tę serię.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Muszę w końcu zabrać się za pierwszy tom;)
OdpowiedzUsuńHistoryczne romanse są kompletnie nie dla mnie! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkoweimperium-recenzje.blogspot.com/