@oxuria |
Sama w głuszy. Z chłopakiem, który złamał jej serce…
Wręcz pedantycznie uporządkowane życie pewnej nastolatki zbacza ze szlaku, gdy zostaje ona sam na sam z dziką przyrodą oraz swoim najgorszym wrogiem – chłopakiem, który złamał jej serce.
Od zeszłorocznego balu serdeczna przyjaźń Zorie i Lennona przerodziła się w zaciętą wrogość. Unikają się jak ognia, w czym nieco pomaga im fakt, że ich rodziny to współczesna wersja Montekich i Kapuletich.
Aż do czasu, kiedy podczas wypadu w góry Zorie i Lennon zostają uwięzieni w głuszy. Sami. Razem.
Co złego może się stać?
Z braku innego towarzystwa Zorie i Lennonowi nie pozostaje nic innego, jak zaogniać stare rany docinkami, jednocześnie próbując odnaleźć drogę do cywilizacji. Jednak prywatna wojna podczas ścierania się z siłami natury zmniejsza ich szanse na wydostanie się z lasu w jednym kawałku.
Im dalej zagłębiają się w dzikie ostępy Północnej Kalifornii, tym więcej skrywanych dotąd tajemnic i emocji wypływa na powierzchnię. Czy jednak rozpalone na nowo uczucie Zorie i Lennona przetrwa w świecie codzienności? Czy może zatliło się tylko na chwilę pod wpływem świeżego zapachu lasu i roziskrzonych gwiazd? //lubimyczytac.pl
Ostatnio zdarza mi się sięgać jeszcze po młodzieżówki, które – ku memu zaskoczeniu – wcale nie są aż tak infantylne, jak mogłoby się wydawać. Jedną z nich jest właśnie „Z głową w gwiazdach” autorstwa Jenn Bennett. Jak sugeruje opis, można spodziewać się, iż historia ta skupia się głównie na relacji głównych bohaterów – Zorie i Lennona, którzy utknęli w głuszy. I jest to prawda, ale do tej sytuacji prowadzi pewien ciąg zdarzeń, będący niezwykle istotnym elementem dla całej fabuły, ale o tym Czytelnik ma możliwość przekonać się dopiero na samym końcu. W międzyczasie można poznać trochę bliżej głównych bohaterów, ich troski i problemy, którym muszą stawić czoła w swojej codzienności. Tutaj jednak dochodzimy do momentu, kiedy trzeba przyznać jedno: nie wiem, na ile wiarygodne może być to, iż potrzeba kontroli wszystkiego wokół przez Zorie tak stosunkowo szybko wyparowała. Poddaję to w wątpliwość, ale, znając już dość dobrze młodzieżówki, nawet nie wprawia mnie to w zdumienie – to coś, czego można się było spodziewać.
„Planowanie nie uchroni cię przed katastrofą. Zmiany są nieuniknione, a niepewność to mus. Jeśli obudowujesz się planami, tak że bez nich nie potrafisz funkcjonować, życie traci barwy. Żadne kalendarze, dzienniki i listy zadań nie ocalą cię, gdy świat się wali”. str. 373Cieszy mnie to, że bohaterowie – nawet ci drugoplanowi – nie zostali spłyceni. Owszem, autorka nie daje im wielkiego pola do popisu, jednakże uważam, iż zostali wykorzystani w sposób wystarczający dla całej fabuły. Zdarzały się sytuacje, kiedy mój poziom irytacji delikatnie wzrastał, ponieważ Zorie ewidentnie włączał się tryb panikary, ale zwalam to na karb jej wariactw odnośnie planowania i harmonogramów, bo zdaję sobie sprawę, że takie osoby istnieją wokół nas.
Ponadto „Z głową w gwiazdach” porusza kwestię przyjaźni, szukania swojego miejsca w społeczeństwie, gdzie bez żadnych obaw moglibyśmy przynależeć; kłamstwa, które kiedyś bez wątpienia wypłynie, ale i więzi rodzinnych pokonujących nawet barierę krwi. Nazbierało się trochę wątków i nie twierdzę, że każdy został poprowadzony idealnie, ale z pewnością wystarczająco dobrze jak na lekturę skierowaną ku młodzieży w oparciu o ich troski. Mogę śmiało polecić tę historię każdemu zainteresowanemu na jeszcze długie letnie wieczory, podczas których warto wyjść z książką na zewnątrz – choćby do ogródka.
„Z głową w gwiazdach” Jenn Bennett, Wydawnictwo IUVI 2019, str. 400
Brzmi interesująco, też cenię dobrze przemyślane i napisane młodzieżówki, choć zazwyczaj wybieram te z kategorii fantastyka.
OdpowiedzUsuńO, właśnie mam ochotę na jakąś młodzieżówkę, ale taką, która jakiś poziom ma. Ta się wydaje być ciekawa i powinna przypaść mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest u mnie na półce i czeka na swoją kolej :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Gdy nadarzy się okazja, z chęcią zapoznam się z tym tytułem. ;))
OdpowiedzUsuńO nie, ja do młodzieżówek zaglądam mega rzadko, a ta mnie do siebie mimo wszystko nie przekonuje :D
OdpowiedzUsuń