25 czerwca 2015

Szarlotka - Agata Machczyńska

"Życie Antka i Eli zostaje niespodziewanie zburzone w trakcie drogi powrotnej z Czech do Polski. Niezwykłe wydarzenia, które ich spotykają, nieodwracalnie zmieniają ich rzeczywistość.
 Szarlotka to powieść, w której szaleństwo staje się normalnością, a absurd okazuje się być bardziej logiczny od zdrowego rozsądku."z okładki

 Blog autorki nawiązujący do jej debiutu:http://www.przepisnaszarlotke.pl/

Szarlotka jest książką polskiej autorki Agaty Machczyńskiej. Z początku niepozorny opis zamieszczony na okładce nabiera większego sensu po przeczytaniu tej powieści - całkowicie się z nim zgadzam. Książka ta to istne szaleństwo, tu nie ma miejsca na normalność czy szarą codzienność. Absurd wydaje się rozsądniejszy w walce przeciwko logice. Autorka zastosowała wiele gatunków literackich w tekście, aby podkreślić znaczenie danych sytuacji. Przykładowo znaleźć można tutaj tragedię, ale tylko w trzech aktach, która "już jest absurdem i zerwaniem z tradycją, bo klasyczne tragedie mają pięć aktów, zaś trzy akty mają komedie"*.
"Ja to nie tylko charakter, a i ten podlega zmianom. Ja to myśli, poglądy, wspomnienia, uczucia, marzenia i lęki. Ja jest zmienne, a zarazem trwałe. Ja jest jednością, a zarazem jest odrębne."
Jak możecie się także domyśleć, bohaterowie nie są schematycznymi postaciami, które pojawiają się w innych powieściach. Różnią się od nich w dużej mierze. Ela uwielbia pisać, tworzyć, ale od wypadku coś się zmieniło. Kobieta zaczyna się zmieniać, a wraz z nią Antek, który koniec końców znajdzie się w miejscu, do którego wysłałby go każdy człowiek przy zdrowych zmysłach. To jednak nie koniec, ponieważ 'wycieczka' do Złotego Miasta i wydarzenia, które spotkały tę parę uzmysłowiły im, czym dla nich jest szczęście. Nawet jeśli oznaczało to niejasne dla nas zachowania. Ich szczęście to oni sami, kiedy są razem.

Czytając tę książkę, dużo myślałam o tym, dlaczego jako przewodni wątek czy temat autorka wybrała rzeczy, które z pewnością nie są codzienne, normalne. Brałam pod uwagę różne aspekty; chęć pokazania psychiki ludzkiej po przeżytym wypadku czy kilku jointach lub nawet czysty absurd, czyli to, o czym nie pisze się za wiele. Myślę jednak, że tak naprawdę każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ każdy z nas jest inny i możemy doszukać się różnych przyczyn, powodów. Nie potrafię jeszcze tego do końca wyjaśnić czy przedstawić, bo po prostu mogłam nie wyłapać wszystkiego z tekstu po przeczytaniu go tylko raz - z pewnością zrobię to ponownie, ale nie teraz czy w najbliższym czasie. Uczynię to wtedy, gdy będę miała za sobą większy bagaż doświadczeń życiowych lub wtedy, kiedy po prostu będę bardziej gotowa na pełną interpretację tejże historii. 

Podczas czytania Szarlotki i trzymania jej w dłoniach towarzyszyło mi trochę dziwne uczucie, ponieważ książka, która ma 240 stron jest cięższa od nieraz grubszych od siebie swoich poprzedniczek. Z pewnością powodem jest papier, na którym wydrukowany jest tekst, a jest to biały i śliski jego odpowiednik. Pierwszy raz spotkałam się z takim papierem w książce, więc było to dla mnie nowe doświadczenie. Jeśli chodzi o okładkę i szatę graficzną, nie jest ona jakoś bardzo skomplikowana, jednak w jakiś sposób nawiązuje do treści, co jest bardzo ważne. Może nie jest jakoś bardzo wygórowana czy zaskakująca, lecz nie jest także taka zła.
"Dużo rzeczy mi się marzy. Ale to wstrętne uczucie, wiedzieć, że coś na pewno się już nie wydarzy. Że nie można mieć nadziei.[...] Przyszłość. To, co nas spotyka, zamyka nam drogi, którymi można pójść."
Nie przedłużając, powieść Agaty Machczyńskiej nie jest książką, która przychodzi lekko, łatwo i przyjemnie, ale która daje nam do myślenia, snucia refleksji. Zdecydowanie skierowana jest do osób dojrzałych, które będą mogły dogłębnie ją zrozumieć - ja przyznam się, że niezupełnie zagłębiłam się w problem głównych bohaterów, ponieważ w pewnym momencie stało się to trochę jak dla mnie przytłaczające. Nie jest to czymś złym, ale tylko sygnałem, bym mogła powrócić do lektury Szarlotki za parę lat, czy dłuższy okres czasu, a wtedy odnajdę to, co teraz przeoczyłam.

Polecam, byście się zapoznali z treścią, może to akurat coś dla Was? :)

 "Szarlotka" Agata Machczyńska, Wydawnictwo Upiorne Muchomory 2015, s. 240

6/10 [niezła]

Za możliwość przeczytania dziękuję pani Agacie Machczyńskiej, autorce książki.

*Niektóre informacje otrzymałam od pani Agaty drogą mailową, za co dziękuję.
UDOSTĘPNIJ TEN POST

9 komentarzy :

  1. Cóż, książka wygląda na nieco skomplikowaną. Sama nie wiem czy się skuszę, chyba pozycja nie dla mnie, ale kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wbrew pozorom i okładce może to być bardzo ciekawa książka - zachęciłaś mnie :)

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się z chęcią skuszę - to brzmi jak całkiem dobry debiut, a o takie ostatnio coraz trudniej! ;)

    http://wiecznie-zaczytana-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i mnie troszkę zaskoczyła, ale koniec końców debiut udany. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie mój gatunek, ale czasami nachodzi mnie nastrój na właśnie takie książki, więc może kiedyś sięgnę. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Może kiedyś przeczytam, bo wygląda ciekawie. Ale obecnie jednak mam co czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards. Mam nadzieję, że zerkniesz :)
    http://helloimbooklover.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-awards-3.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie dla mnie...

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jest to raczej to, po co z chęcią sięgam, ale myślę, że może przeczytałabym tę książkę Zaintrygowała mnie nieco.

    Papierowe strony

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.