I oto stoję oszołomiona na placu Czerwonym i zastanawiam się, jak w tym wielkim mieście znajdę hakera, którego szuka kilka wywiadów i rosyjska mafia.
Jeśli to czytacie, trzymajcie za mnie kciuki.
Jeśli to czytacie, trzymajcie za mnie kciuki.
Paige Nolan, od dzisiaj agentka Liberty//lubimyczytac.pl
Bycie szpiegiem tajnej organizacji nie jest prostym zadaniem – trzeba się porządnie namęczyć i spocić na treningach, być niezłomnym i przede wszystkim umieć poradzić sobie w kłopotliwych sytuacjach pozornie bez wyjścia. Wydawać by się mogło, że szpieg powinien w każdej dziedzinie powalać resztę na kolana, ale Paige Nolan, główna bohaterka powieści Andrei Portes, zaprzecza temu, chociaż zna pięć różnych języków i mogłoby się zdawać, iż jest ideałem.
Książka ta, kiedy zaczęłam ją czytać, zrobiła na mnie dziwne wrażenie. Rozdziały są krótkie, co wcale mi nie przeszkadzało, jednak czasem miałam odczucie, że w całej historii panuje chaos, ponieważ raz jesteśmy razem z Paige w trakcie jakiejś grubszej akcji, a później nagle możemy popatrzeć na to także z nią „z góry”. Parę razy tak się zdarzyło i rozumiem, iż miało to ułatwić nakreślenie sytuacji, jednak nie jestem do końca do tego przekonana. Po narracji głównej bohaterki widać jej żywiołowość i więź, jaką nawiązuje z Czytelnikiem. Może i nie każdy z Was ją poczuje, ale z pewnością nie raz i nie dwa uśmiechniecie się, śledząc losy Liberty.
„Chcę powiedzieć, że ludzie próbują być delikatni, oferują miłe słowa i wsparcie. Mówią mi, że trzeba mieć nadzieję. Mówią, że cuda się zdarzają. Jeszcze nikt nie napomyka, że i dla mnie zaświeci kiedyś słońce. Ale jestem prawie pewna, że i na to przyjdzie pora”„Liberty. Jak zostałam szpiegiem” opowiada historię dziewczyny, która musi sobie poradzić z uprowadzeniem jej rodziców i tym samym brakiem reakcji kogokolwiek na to wydarzenie. Wydaje się, iż jest całkiem sama, bo nawet gazety, które masowo rozpisywały się o porwaniu dwójki dziennikarzy, umilkły pod naciskiem kolejnych konfliktów i tragedii. Gdy próbuje poskładać siebie, swoje myśli w całość, niespodziewanie pojawia się szansa. Spośród chaosu wyłania się możliwość odnalezienia swojej rodziny, jednak, jak zawsze, jest cena. Dla Paige początkowo wydaje się ona wysoka, nawet trochę niedorzeczna, lecz dla najbliższych można zrobić wszystko, prawda?
Książka ta, kiedy zaczęłam ją czytać, zrobiła na mnie dziwne wrażenie. Rozdziały są krótkie, co wcale mi nie przeszkadzało, jednak czasem miałam odczucie, że w całej historii panuje chaos, ponieważ raz jesteśmy razem z Paige w trakcie jakiejś grubszej akcji, a później nagle możemy popatrzeć na to także z nią „z góry”. Parę razy tak się zdarzyło i rozumiem, iż miało to ułatwić nakreślenie sytuacji, jednak nie jestem do końca do tego przekonana. Po narracji głównej bohaterki widać jej żywiołowość i więź, jaką nawiązuje z Czytelnikiem. Może i nie każdy z Was ją poczuje, ale z pewnością nie raz i nie dwa uśmiechniecie się, śledząc losy Liberty.
„W tej chwili, w momencie, gdy staję się znów sobą, gotowa jestem bronić wszystkiego, co kiedykolwiek znałam i wszystkiego, co kochałam”Myślę, że „Liberty. Jak zostałam szpiegiem” to bardzo dobra powieść na jeden lub dwa dni. Mimo tematu porwania rodziców Paige (który mógłby zostać bardziej rozwinięty, może stanie się to w kolejnej części, o ile taka wyjdzie kiedyś?), nie jest to książka poruszająca dogłębnie serca. Nie zmienia to jednak tego, że książka jest przyjemna w odbiorze i potrafi wywołać uśmiech na twarzy Czytelnika.
„Liberty. Jak zostałam szpiegiem” Andrea Portes, Wydawnictwo HarperCollins 2017, str. 318
7/10 [bardzo dobra]
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu HarperCollins!
To już druga pozytywna recenzja tej książki jaką miałam okazję dzisiaj czytać. Jest to powieść, którą mogę, a której nie muszę przeczytać. Intryguję mnie główna bohaterka, ale poza tym fabuła wydaje mi się nijaka.
OdpowiedzUsuńFabuła wydaje się być ciekawa, ale raczej nie sięgnę. Może gdyby powstała ekranizacja, to kto wie ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej pozycji i niby wydaje się ciekawa to nie czuję się w pełni orzekonana. Może kiedyś, kto wie?... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com