16 lipca 2016

LBA #porazniewiemktóry

Po bardzo długiej przerwie związanej z odpowiadaniem na nominacje do zabawy Liebster Blog Award, postanowiłam w końcu na nowo urozmaicić teksty na blogu i chciałabym, żeby znowu "ożył" :) Dzisiejsza nominacja jest od tiggerss z Tiggerss czyta - dziękuję!

1. Jaki gatunek literacki najczęściej czytasz?
Ostatnio bardzo lubię sięgnąć po coś fantastycznego, młodzieżowego i ciągnie mnie bardzo do kryminałów - mam za sobą już pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem i Kasacja okazała się być naprawdę świetną pozycją! 

2. Co ostatnio czytałaś takiego, że aż spowodowało u Ciebie łzy?
Podczas czytania Lata koloru wiśni Cariny Bartsch często ocierałam łzy ze śmiechu, a jeśli chodzi o łzy spowodowane jakimś mocnym wydarzeniem w książce, to raczej nie pamiętam takiej - w kilku pozwoliłam sobie na większe emocje, ale na płacz raczej nie.

3. Jakie seriale oglądasz?
Obecnie czekam na kolejne sezony iZombie, The Shannara Chronicles, Teen Wolf, Lucifer, Reign, a nadrabiam w tym czasie Shadowhunters, po którym spodziewałam się czegoś więcej, ale jeszcze kiedyś się o tym wypowiem.
4. Skąd pochodzisz?
Taka mała gmina gdzieś w małopolskim. :D

5. Co takiego czytasz w tym momencie?
W momencie publikowania tego TAG-u jestem w trakcie czytania szóstej części serii Pretty Little Liars Sary Shepard.

6. Jaka jest Twoja ulubiona seria książek?
Zdecydowanie mam wciąż sentyment do Darów Anioła Cassandry Clare, uwielbiam także serię Inni Anne Bishop. 
7. Czy już zaopatrzyłaś się w kupno ósmej części Harrego Pottera?
Wstyd przyznać, ale nawet tych siedmiu części nie czytałam... Planuję teraz zdobyć jakoś całą serię w oryginale - polecacie jakieś strony lub coś w tym stylu?

8. Jaki jest Twój ulubiony książkowy bohater?
Percy! No i Elyas z Lata koloru wiśni mi się ostatnio przypomniał :D 

9. Co takiego zainspirowało Cię do założenia bloga?
Kiedy to było... Pisałam już o tym kilkakrotnie - potrzeba podzielenia się swoimi myślami była silniejsza niż coś innego. Tak po prostu :)

10. Piszesz własną książkę?
Próbowałam swoich sił w tworzeniu czegoś własnego, ale nie podołałam - może kiedyś to się zmieni? W tej chwili nie piszę nic oprócz tekstów na bloga czy innych rzeczy okazjonalnie.

11. Czy chciałabyś zostać w przyszłości pisarzem?
 Nie wykluczam tego, ale... jakoś nie widzę siebie w tym położeniu :)
Simon <3
Tradycyjnie nie tworzę swoich pytań, możecie w komentarzach wypowiedzieć się na tematy, które poruszyłam wyżej ;)


Pozdrawiam,
Wiktoria
UDOSTĘPNIJ TEN POST

12 lipca 2016

Username: Evie - Joe Sugg

Evie dobrze wie, co czuje osoba odrzucona przez rówieśników. Właśnie z tego powodu często marzy o ucieczce dokądkolwiek, gdzie w końcu mogłaby być sobą. Ojciec Evie w sekrecie tworzy wirtualną idylliczną krainę przeznaczoną wyłącznie dla niej. Ten prezent bezpowrotnie zmieni życie dziewczyny. Czy nowy świat faktycznie okaże się tym wyśnionym? A może najgorsze jest dopiero przed Evie?//lubimyczytac.pl

Joe Sugg - na YouTube znany jako ThatcherJoe - to twórca całej fabuły i zarysu wszystkich bohaterów komiksu pod tytułem Username: Evie. Może być znany Wam także jako brat Zoelli - vlogerki i autorki serii Girl Online (jak wiadomo, będzie trzecia część).

Historia jest dość prosta i nieskomplikowana - wyobcowana i wyśmiewana przez innych Evie nagle staje się kimś ważnym i to w jej rękach spoczywa los innych. To, że staje się taka w świecie, który został stworzony specjalnie dla niej przez jej ojca, jest już całkiem inną sprawą. Okazuje się jednak, że w teoretycznym raju także mogą pojawić się kłopoty, z którymi będzie musiała zmierzyć się główna bohaterka (z dość tajemniczą pomocą).

Nie jestem znawczynią tematu, bo przeczytałam zaledwie dwa komiksy (dzieciństwa w to nie wliczam), ale według mnie taka forma to coś podobnego do tradycyjnej książki, ponieważ jest wydany w zbliżonej formie, ale oczywiście różni się paroma rzeczami. Opowieść przedstawiona jest w formie ilustracji, a wypowiedzi poszczególnych bohaterów znajdują się w dymkach. Nie wiem jak w innych komiksach, ale Username: Evie składa się z trzech części (na początku znajduje się jeszcze coś w rodzaju prologu); pierwsza to tak jakby wprowadzenie, później zawiązanie akcji, a na końcu rozwiązanie.

Jak wspomniałam wyżej, bardzo ważnym aspektem wyróżniającym komiks od książki są ilustracje, które, można powiedzieć, są fundamentem tych historii rysunkowych. W przypadku dzieła Joe autorami właśnie takich ważnych rzeczy jak ilustracje, dymki, barwy czy współgranie tekstu z obrazkami są: Mindy Lopkin, Amrit Birdi, Joaquin Pereyra oraz Matt Whyman.

Podsumowując, muszę stwierdzić, że Username: Evie to bardzo dobra pozycja! Pomijając już to, iż historia trochę za szybko się skończyła, a akcja gnała do przodu, jestem całkiem zadowolona z tego, co otrzymałam w trakcie zagłębiania się pomiędzy stronicami wspomnianego komiksu. Jest to debiut, który ze swojej strony mogę Wam bardzo polecić.

Username:Evie Joe Sugg, Wydawnictwo Insignis 2016, str.182

8/10 [bardzo dobra]

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Insignis!


UDOSTĘPNIJ TEN POST

8 lipca 2016

[2] Wartościówka


 1. Tym razem na pierwszy rzut pójdzie Weronika z Bookocholic ze swoim tekstem A ja czytam "głupie" młodzieżówki, w którym zastanawia się głębiej nad rzeczywistą "głupotą" powieści młodzieżowych lub raczej jej brakiem.

 2. Matylda na swoim Leonie Zabookowcu opublikowała interesujący materiał na temat powstawania wspomnień, pamięci autobiograficznej czy amnezji dziecięcej. Konkretny i ciekawy tekst, polecam!

3. Kolejny świetny tekst Wiktorii - [...] Moje marzenia też miały przezwiska.

4. Jak to jest z tą awersją do polskich autorów? Prawda to, czy nie? Mitchelia opisała to zagadnienie ze swojego punktu widzenia i jestem ciekawa, jak wygląda to z Waszego punktu widzenia :)

5. Co zrobić, by nie dać się internetowym oszustom? Na całe szczęście na Lustrze Rzeczywistości ukazał się mini poradnik jak postępować, by nie ulec takim oszustwom.

6. Wielu książkoholików, którzy korzystają z Instagrama, marzy się estetyczny, spójny design... Alicja, która ma cudowny bookstagram, zdecydowała się napisać tekst How to bookstagram: podstawy + wasze konto, zawierający parę rad z własnego doświadczenia związanego właśnie z tym środowiskiem.

7. Alicja postanowiła, że zmieni swoje nastawienie do młodzieżówek i wszelakich nowości. Coś jest w tym, co napisała tutaj - recenzje nowości wydawniczych oraz te przedpremierowe w większości manipulują nami w taki sposób, by sięgnąć po nie. Sama po sobie widzę, że na początku książki bardzo mi się podobają, jednak dopiero później dostrzegam ich wady.

8. A teraz ciemna strona mocy - ja się pytam, gdzie podział się dystans polskich autorów względem negatywnych opinii na temat swojej twórczości? Taka sytuacja nie jest pierwszą i nagle dotarło do mnie, dlaczego wiele osób zniechęca się do rodzimej twórczości - może chodzić o podejście autorów.

A Wy jakie zakątki internetu ostatnio zwiedziliście? :)

Pozdrawiam,
Wiktoria
UDOSTĘPNIJ TEN POST

6 lipca 2016

Tytany - Victoria Scott

Odkąd tytany pojawiły się w Detroit, świat Astrid Sullivana obraca się wokół tych pół koni, pół maszyn, które dosiadane przez dżokejów startują w morderczych i emocjonujących wyścigach. Wraz z najlepszą przyjaciółką dziewczyna spędza wiele godzin na torze. Fascynują ją nie tylko emocje związane z wyścigami, ale też to, jak bardzo te zaprogramowane, półmechaniczne stworzenia wydają się prawdziwe. Astrid marzy, by kiedyś dotknąć jednego z nich... ale też trochę ich nienawidzi. Jej ojciec stracił wszystko na zakładach, licząc na łut szczęścia. 
Ale kiedy Astrid ma szansę wystartować na jednym z tytanów w derbach, postanawia zaryzykować wszystko. Ponieważ dla dziewczyny stojącej po złej stronie toru wyścigi to coś więcej niż szansa na sławę i pieniądze. To także heroiczna walka o lepszą przyszłość.//lubimyczytac.pl

Tytany to już trzecia książka Victorii Scott wydana nakładem Wydawnictwa IUVI w Polsce. Autorka, która poruszyła w swoim poprzednim cyklu Ogień i woda aspekt tego, ile można poświęcić i przeżyć dla rodziny, tym razem postanowiła poruszyć podobny problem - bo główna bohaterka dba i zabiega o tych, na których jej bardzo zależy - ale ujęła to w trochę inny sposób. Opowieść przedstawiona w Tytanach jest czymś, co spotykane było niezliczoną ilość razy, jednak w takim wydaniu jeszcze tego nie było.

Astrid to twarda bohaterka, która nie ma łatwo w życiu, ponieważ przez błędy swoich przodków rzucane są jej kłody pod nogi. W pewnym momencie pojawia się niepozorny Gałgan rządny wyrównania rachunków z pewnym człowiekiem i... losy Astrid obierają inny tor. Dziewczyna dostaje jedyną i niepowtarzalną szansę, by wystartować w wyścigu na jednym z tytanów. Czy zdecyduje podjąć się tego wyzwania?

Znając już język i styl pisarski autorki, wiedziałam, że ta historia to będzie coś wartościowego. I nawet nie pomyliłam się - dostałam właśnie to, czego się spodziewałam. Urzekło mnie skrycie relacji międzyludzkich pod przykrywką metalowego konia i dżokejki. Victoria Scott w ten sposób chce pokazać, że miłość ma wiele twarzy - czy jest ona pod postacią przyjaciółki zakręconej na punkcie mody, czy w charakterze starego konia z kupy metalu, który potrafi zareagować na każdą komendę. Ukazany został także wątek powolnego rozpadu rodziny, który wisi nad bohaterami dość długo... Najważniejsze jednak to pamiętać, by nikogo nie skreślać - dać szansę innym.
"Odkryłem, że o rzeczach, które nas gnębią, trzeba mówić od razu. To odbiera im moc"
W książce pojawił się aspekt samych Derbów Tytanów - zostało to dosyć ciekawie przedstawione w zestawieniu wraz z żądnym i chciwym organizatorem tego całego zamieszania, czyli wyścigów. Samo przedsięwzięcie wygląda trochę jak połączenie jazdy na mechanicznych koniach z takimi udogodnieniami jak pułapki zastawione na torze. Tym, co trochę zalatuje mi Igrzyskami Śmierci, jest postać Lottie - postanawia pomóc Astrid, udziela jej lekcji etykiety - takie mniej ekstrawaganckie wydanie Effie Trinket. Nie żebym się czepiała, ale ja wszędzie wyszukam ukryte motywy z IŚ :D

Zabrakło mi trochę takiego głębokiego drugiego dna w tej historii. Wszystko było okej, łączyło się ze sobą w świetną całość, ale ostatnio stałam się fanką wielkich emocji i po przeczytaniu Tytanów gdzieś w głębi mojego umysłu spodziewałam się coś mocniejszego, większego. Nie zmienia to jednak faktu, że ta książka wydaje mi się lepsza od poprzedniej duologii autorki (o okładce nawet nie wspomnę - c u d o!). Jeśli liczycie na coś wartościowego i wciągającego - polecam!

Tytany Victoria Scott, Wydawnictwo IUVI 2016, str. 336

8/10 [bardzo dobra]

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu IUVI!
UDOSTĘPNIJ TEN POST

1 lipca 2016

Miesięczne podsumowanie - maj + czerwiec

Pisząc podsumowanie czerwca, zorientowałam się, że nie podsumowałam wcześniej maja... cudownie. Postanowiłam więc połączyć dwa w jedno i tak oto powstał ten post. Zapraszam!

Maj rozpoczął czas spotkań przy ognisku, cudownie spędzonych chwil i niestety mniejszej aktywności na blogu. Nigdy nie lubiłam tłumaczyć się, więc nie będę tego robić także i tym razem. Nie żałuję czasu przeznaczonego na wyjazdy i inne rzeczy, które mi się przytrafiły przez te dwa miesiące. I szczerze mówiąc, przyznam Wam jedno: korzystajcie z wszelkich możliwości wyjazdów czy spotkań ze znajomymi, bo teraz jest na to pora. Sama po sobie widzę, że co chwila mam ochotę gdzieś wyjść, byle nie siedzieć w domu. To nie tak, że nie lubię być w nim; po prostu wolę być w ruchu. Zmiany są dobre.

O koncercie Jednego Serca Jednego Ducha pisałam już w pierwszej odsłonie Wartościówki, więc możecie sobie tam zajrzeć.

Książkowo: 

Czerwiec na blogu to była praktycznie pustka. Znowu postawiłam na życie. Żałuję? Absolutnie nie. Nie oznacza to także, że rezygnuję lub robię przerwę - nie ma mowy! Czasem post jest, czasem nie ma - nie będę tworzyła schematu czy planu w sprawie tekstów. Skończyłam gimnazjum, więc trzeba było zrobić to godnie. Być obecnym myślami, mieć wspomnienia, do których będzie się wracało... I znowu zmiany, ale to od września. Teraz skupię się na dobrych wspomnieniach i tym, co mnie czeka. 
W czerwcu zaszalałam i byłam na trzech koncertach - każdy z nich był cudowny na własny sposób. Najpierw zespołu Genezareth, później Sound'n'Grace i znowu Genezareth. Nie wyobrażacie sobie, ile pozytywnych emocji i zastrzyku wiary doznałam. Nie udało mi się zrobić zdjęcia z całą ekipą, jeśli chodzi o Sound'n'Grace, ale mam jedno z Bojarem oraz Bijosiem (i z Zuzią), a autografów mam kilka :D

Edit: Dosłownie pod sam koniec miesiąca (29.06) na spontanie udało mi się być na jeszcze jednym koncercie - zespołu Bethel, który grał w Dębowcu tego roku na XXIX Saletyńskim Spotkaniu Młodych. Jeśli wyczaicie gdzieś w pobliżu koncert tego bandu, nawet się nie zastanawiajcie - dostaniecie takiej dawki energii, o której możecie pomarzyć. Dorzucę Wam tu jeszcze gdzieś fotkę z wokalistą, Grześkiem :D

Miałam możliwość odwiedzić także Wrocław, który mnie oczarował! Jedyne, czego brakowało mi w czasie podróży do tego miasta, to góry. Jestem przyzwyczajona do ich widoku na co dzień, więc było dla mnie dziwnym przeżyciem spoglądać cały czas na same równe tereny. Poniżej zamieszczę Wam jedno z wielu zdjęć, które zrobiłam we Wrocławiu.
Książkowo:

Coś czuję, że te podsumowania zrobiły się bardziej okołoksiążkowe niż wcześniej, ale myślę, iż przy takich przez najbliższy czas pozostanę :)
Jak Wam minął ostatni miesiąc? 

Pozdrawiam,
Wiktoria

UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.